KGHM. Codziennie kilka tysięcy osób zjeżdża kilkaset metrów pod ziemię, tworząc tam tajemniczą, podziemną aglomerację.
Polską część Kombinatu Górniczo-Hutniczego Miedzi tworzą zaledwie trzy kopalnie – ZG Lubin, ZG Rudna oraz ZG Polkowice-Sieroszowice. Pracujący w nich górnicy wgryźli się w ziemię od Niemstowa przez Lubin i Polkowice aż za Głogów. Wszystkie chodniki, korytarze i wyrobiska tworzą potężną pajęczynę o powierzchni ponad 500 km kw! Z ostatnich analiz wynika, że łączna długość wszystkich dróg w kopalniach Polskiej Miedzi przekracza już 3 tysiące kilometrów. Dla porównania: w Warszawie długość wszystkich ulic szacuje się na ponad 2800 kilometrów. Przekładając to na nasz region, to pod Lubinem, Polkowicami i Głogowem mamy prawie 20 Legnic!
Pod ziemią z południa na północ, od wschodu na zachód można przejechać samochodem. W teorii można zjechać na dół szybem w ZG Lubin, pojechać na ostatnią ścianę na wschodnim wyrobisku pod Niemstowem, po czym wrócić i po kilkunastu godzinach zameldować się w szybach w Głogowie. W 99 proc. tych „miedzianych uliczek” panuje zupełna ciemność. Bo skąd miałby się tam zabłąkać choćby promyczek światła? Od czasu do czasu rozjaśni ją reflektor przejeżdżającego pojazdu. Ale są i takie miejsca, do których od 30–40 lat nie zajrzał człowiek. Takie specyficzne warunki mogą sprawiać, że narodzi się tam „coś”. I na takie okazy „polują” studenci z wydziałów geologicznych. Chodzi o szukanie dzieł wody i minerałów – stalaktytów i stalagmitów. A jest gdzie szukać. Pierwszą kopalnią w Legnicko-Głogowskim Okręgu Miedziowym był Zakład Górniczy Lubin. Powstał w latach 60. XX wieku. Przygoda z miedzią zaczęła się tutaj na głębokości „zaledwie” 550 metrów. Dzisiaj w tej samej kopalni chodniki schodzą 910 m pod powierzchnię ziemi. Nie jest to jednak rekord. Ten należy do górników z ZG Rudna, którzy pracują na co dzień na poziomie 1150 m. Już teraz planuje się zejście w kilku najbliższych latach jeszcze o 50 m niżej. Żeby wyobrazić sobie, jak to jest głęboko, trzeba pojechać do centrum Jeleniej Góry i spojrzeć na Śnieżkę. Różnica poziomów między tamtymi punktami wynosi ok. 1200 m. W tych wszystkich skomplikowanych kopalnianych uliczkach pracuje kilka tysięcy osób. Oczywiście nie wszyscy w jednym momencie. Praca jest tutaj czterozmianowa, a to sprawia, że kopalnia ciągle żyje. Można ją porównać do ogromnego miasta.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się