Nieoczekiwany gość zakłócił protest prawicy w centrum Legnicy. Poszło w obu przypadkach pomnik "Iwanów", czyli pomnik "Wdzięczności Armii Radzieckiej", stojący w centralnym punkcie miasta.
Dzisiejsza konferencja prasowa, zwołana przed pomnikiem "Wdzięczności Armii Radzieckiej", jest kolejną odsłoną wieloletniej wojny o jego usunięcie. Tym razem pomysłodawcą usunięcia był legniczanin Andrzej Lorenc. Złożył on projekt w ramach składania wniosków do Legnickiego Budżetu Obywatelskiego.
LBO to pomysł aktywizacji obywateli, w ramach którego każdy mieszkaniec miasta mógł złożyć wniosek o inwestycję np. budowę przejścia dla pieszych czy nawet budowę pomnika. Wnioski trafiały najpierw do urzędu miasta, gdzie poddawano je ocenie merytorycznej. Między 14 a 21 października pozytywnie zweryfikowane wnioski są poddawane głosowaniu mieszkańców. W każdym okręgu, a jest ich 9, zostanie zrealizowany ten, który zdobędzie tam najwięcej głosów.
Andrzej Lorenc złożył wniosek opiewający na 190 tys. zł, który zakładał przeniesienie pomnika "Iwanów" z Placu Słowiańskiego na legnicki cmentarz i zastąpienie go pomnikiem Henryka II Pobożnego. Wniosek upadł jednak już na poziomie oceny merytorycznej, ponieważ urzędnicy stwierdzili, że po pierwsze kosztorys jest nierealny, a po drugie nie są w stanie go zrealizować w jednym roku budżetowym. A tego właśnie wymaga LBO.
Głośno protestował też Jacek Baczyński, radny Prawa i Sprawiedliwości, który od kilku lat walczy o przeniesienie pomnika. W trakcie jego wystąpienia, ze swoimi argumentami włączył się przechodzący akurat tamtędy Roman Nicpoń, mieszkaniec Legnicy.