Prezentujemy niepublikowane fotografie obiektów przejętych przez diecezję legnicką od armii Federacji Rosyjskiej.
Publikacja tych fotografii ma posmak odgrzebywania starej, dawno zapomnianej historii. Wręcz odkrywania czegoś o randze "Bursztynowej Komnaty Legnicy".
Emocje związane z pobytem wojsk imperium radzieckiego, a następnie wojsk Federacji Rosyjskiej są ogromne. Tak było w czasach, gdy Ruscy byli u nas, gdy wyjeżdżali, i gdy ich potomkowie niedawno znowu się w Polsce pojawili. Dlaczego?
Legnica aż do konferencji poczdamskiej miała przynależeć do radzieckiej strefy okupacyjnej przyszłych Niemiec. Dopiero układy z początku sierpnia 1945 roku potwierdziły przynależność Liegnitz do Polski. Ale to nie oznaczało wcale, że to Polacy będą w nim rządzić.
Już od lutego 1945 roku stacjonował tu silny garnizon Armii Czerwonej, który kontrolował mało zniszczone ciągi komunikacyjne oraz bardzo dobrze zachowane ogromne kompleksy koszarowe. Było to miasto z największą ilością koszar w przeliczeniu na jednego mieszkańca w całej byłej Rzeszy. Czyli idealne, aby stacjonowała tu "niezwyciężona Armia".
Dom świętego Józefa w połowie lat 90. XX wieku i obecnie. Maria Przystasz, Jędrzej Rams /GN Rosjanie czuli się jak u siebie. Nawet biletowali wstęp do parku miejskiego... Zmiana barw z Armii Czerwonej na Armię Radziecką przyniosła też symbol tej dziwnej okupacji - pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej. Pomnik, który stoi aż do dzisiaj w centralnej części miasta.
Armia i jej obsługa zajęła 1/3 obszaru miasta i kilka tysięcy mieszkań. Blokowało to rozwój miasta. Ot, chociażby ze względu na pas dolotowy do lotniska nie można było zelektryfikować 300 metrów linii kolejowej. Pociągi musiały rozpędzać się do takiej prędkości, aby przejechać te kilkaset metrów, do następnych słupów z siecią. Jeżeli tego maszynista tego nie zrobił, musiał czekać na ściągnięcie lokomotywy spalinowej. Nawet kilka godzin...
Rosjanie blokowali też reformę administracyjną kraju z 1975 roku. Bardzo długo nie chcieli się zgodzić na to, aby to Legnica była miastem wojewódzkim. Proponowano nawet Bolesławiec i Lubin. Na sam koniec swojego pobytu żołnierze pozostawili po sobie zdewastowane mienie. Mieszkania bez drzwi, okien, instalacji elektrycznych i sanitarnych. Podłogi były przegnite, dachy dziurawe, elewacje zagrzybione. W koszarach ziemia była skażona ropą i olejami silnikowym.
Tak wyglądało wnętrze dzisiejszego domu św. Józefa, będącego pod opieką Caritas Diecezji Legnickiej Maria Przystasz Taki właśnie stan prezentują fotografie autorstwa Marii Przystasz, od lat pracującej w Legnickiej Kurii Biskupiej. W tamtym czasie pracowała w dziale kartografii legnickiego magistratu. Jak sama wspomina, urząd nie posiadał dokładnych map geodezyjnych obszarów zajmowanych przez wojska rosyjskie. W miejscach, gdzie były koszary, Polacy mieli naniesione symbole zabudowy domów jednorodzinnych!
Powstała w 1992 roku diecezja legnicka otrzymała kilka obiektów jako zadośćuczynienie za mienie odebrane Kościołowi po 1945 r., tzw. dóbr martwej ręki. Dzięki temu ogromny Dom Oficera, Dom Knigi, a także kilka pomniejszych obiektów trafiło do Kościoła. Niestety, były to obiekty zdewastowane. Odbudowywanie i przystosowywanie tego majątku do obecnych standardów trwało wiele lat.
W galerii znajduje się pierwsza cześć zdjęć z początków lat 90. XX wieku. Są tam zdjęcia obiektów m.in. domu św. Józefa, kościoła pw. św. Joachima i Anny, czyli ówczesnej łaźni, podwórza seminarium, remontu domu pierwszego roku seminarium czy też domu księży emerytów. Jest "małpi gaj", a obecnie boiska seminaryjne. Są zagrzybione ściany łaźni. Pierwsze prace w domu księży emerytów. Pierwsze drzewka w ogrodach seminaryjnych, które dzisiaj mają dużo nawet po 3 metry wysokości...