W szkołach od sportowców na ogół wymaga się mniej. Ale nie tutaj. Ta szkoła dba o rozwój fizyczny i duchowy swoich uczniów.
Trzydzieści trzy klasy, setki uczniów w wieku od 7 do 16 lat. Na palcach jednej ręki da się policzyć tych, którzy nie chodzą na religię. To nie tylko zasługa czterech katechetek. Także dyrekcji szkoły i pozostałych nauczycieli. To dzięki nim młodzi sportowcy potrafią, oprócz sportu, docenić wartości duchowe i patriotyczne. A poza tym świetnie się uczą.
Piękni i dobrzy
Szkoła skupia się na czterech dyscyplinach sportowych: lekkiej atletyce, łyżwiarstwie szybkim, pływaniu i piłce ręcznej. Ale, jak zapewnia Barbara Szymańska, dyrektorka szkoły, nikt nie zamyka się na te kierunki. – Dlatego nasi uczniowie mają sukcesy w klasyfikacji dolnośląskiego Szkolnego Związku Sportowego. Uczniowie naszej podstawówki drugi rok z rzędu zajmują tam pierwsze miejsce. Ile lat najlepsi są nasi gimnazjaliści – nie zliczę – mówi dyrektor Szymańska. Jednak nie tylko sport jest w tej szkole najważniejszy. Grono pedagogiczne dba o to, żeby – jak to nazywa dyrektor Szymańska – wprowadzić w życie starożytną grecką formułę kalos-kagathos – piękny i dobry. – Najświeższy ich wyczyn naukowy? Znakomity wynik w Dolnośląskim Meczu Matematycznym – mówi pani dyrektor. Poza tym uczniowie lubińskiego Zespołu Szkół Sportowych świetnie recytują (nagrody w konkursach organizowanych m. in. przez Legnicką Kurię Biskupią) i za ważne uważają celebrowanie patriotycznych rocznic. – Podczas spotkania w ramach ogólnopolskiej akcji „Katyń... ocalić od zapomnienia” uczniowie słuchali opowiadań kombatantów. Słuchali i... płakali – opowiada Barbara Szymańska.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się