W krzeszowskim opactwie otwarto wystawę, którą trzeba zobaczyć.
W Domu Opata otwarto wystawę poświęconą o. Nikolausowi Lutterottiemu. W ten sposób rodzina tego benedyktyna oraz duszpasterze z Krzeszowa wskrzeszają pamięć o ostatnim benedyktynie z opactwa.
Ojciec Nikolaus Lutterotti urodził się w Górnej Adydze, czyli włoskiej części Tyrolu. Dzięki temu posiadał obywatelstwo włoskie, chociaż perfekcyjnie mówił po niemiecku.
Do zakonu benedyktynów wstąpił w czeskiej Pradze, gdzie również złożył swoje śluby. Skierowany do opactwa w Krzeszowie zapisał się w jego historii złotymi głoskami. Z jednej strony był gorliwym duszpasterzem, a z drugiej strony pierwszym historykiem, który spisał historię opactwa, odnalazł i uporządkował wiedzę na temat największych opatów cysterskich, a także spisał i wydał pierwsze przewodniki o zabytkach Krzeszowa. Do dzisiaj jego dzieła pozostają najwartościowszymi źródłami informacji o sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.
Niestety zakończenie II wojny światowej nie przyniosło benedyktynowi spokoju. Nowe władze nakazały wszystkim benedyktynom z niemieckim obywatelstwem opuszczenie Krzeszowa. O. Lutterotti był obywatelem włoskim, dlatego mógł zostać. Niestety jego płomienne antytotalitarne kazania nie przysporzyły mu przyjaciół wśród nowej władzy ludowej. Tak samo aktywna działalność benedyktyna była negatywnie oceniania we wrocławskiej kurii. Dlatego wymuszono na nim wyjazd do Stuttgartu, gdzie umarł w 1955 roku.
- Jest to postać, która dla dzisiejszych krzeszowiaków jest mało znana, a była to przecież osoba, która wiele dla tej miejscowości zrobiła. O. Nikolaus Lutterotti swoją ciężką pracą przypomniał postacie wielkich cystersów, opisał i zinwentaryzował tutejsze zabytki. Dodatkowo wystawa opowiada o trudnych czasach, gdy w III Rzeszy rządzili naziści, pokazuje ich relacje z miejscowym Kościołem, stosunki Kościoła z nową władzą po 1945 roku, problemy z językiem niemieckim, którym się posługiwał - mówi Krystian Michalik, przewodnik po sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Krzeszowie.
Przez wiele lat jego ciekawa postać była niewygodna dla władz, więc niewiele można było o nim pisać i pamięć o nim praktycznie zaniknęła. Wystawa w Domu Opata powstała dzięki zainteresowaniu rodziny ojca, która od kilku lat pojawiała się w Krzeszowie.