Satanistyczny marketing

Sobotni koncert zespołu określanego jako satanistyczny, był przykładem jak cienka granica dzieli wiarę, prawo i sumienie.

W zeszłym tygodniu legnicka kultura miała w mediach przysłowiowe swoje 5 minut. Chodziło o protest organizacji prawicowych w sprawie organizacji koncertu zespołu określonego mianem satanistycznego. Bardzo szybko temat podchwycili niektórzy miejscowi politycy, którzy zainicjowali społeczną akcję protestacyjną, a także złożyli zawiadomienie do prokuratury o "zamiarze popełnienia przestępstwa w sprawie obrazy uczuć religijnych oraz wzywania do nienawiści religijnej". Pod wpływem tych nacisków Legnickie Centrum Kultury wycofało się ze współorganizacji koncertu. Wydawać by się mogło, że protestujący osiągną sukces...

Koncert jednak doszedł do skutku. Lider zespołu dziękował w lokalnych mediach za darmową reklamę, kpiąc jednocześnie z protestujących, że następnym razem "przywiezie ze sobą swoje koty", aby je zjeść na scenie. Straszne? Hm, raczej głupie. Dodał też, że w czasie organizowania kolejnych koncertów, będzie korzystał z miana "zakazanego zespołu". Dodatkowo prokuratura umorzyła postępowanie ws. zawiadomienia złożonego przez polityków prawicy. Jednym słowem - sukces grajków pełną gębą. Jeden z legnickich portali podał na dodatek informację, że "Christ Agony" jest określany jako satanistyczny przez Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami. Na tej samej liście znajdują się m.in. zespół Duran Duran, The Police, Madonna czy The Rolling Stones. Czyli panika środowisk prawicowych była sztandarowym wzorem ciemnogrodzkiego zacofania...

Jest jednak jedno "ale". Otóż chyba nie sens w tym, by mordować koty czy też palić na scenie Pismo Święte. Mimo odżegnywania się liderów "Christ Agony" od jakichkolwiek związków z religią czy też jej oprotestowywania widać, że jednak coś jest na rzeczy. Bo nazwa zespołu miła nie jest (pol. Agonia Chrystusa), a utwory do miłości nie nawołują. Zespół powstał jako twór satanistyczny, który z czasem złagodniał i po cichu odżegnuje się od swoich początków. Palenie kotów i burzenie nagrobków na cmentarzach jest dobre dla początkujących. Doświadczeni wojownicy z Jezusem wolą subtelniejsze metody - promowanie tolerancji dla "oryginalnych" muzyków, potrzebę stworzenia wyboru dla "niereligijnych", wyśmianie protestujących. Na szczęście koniec końców dowiemy się w niebie, kto miał rację.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..