- Katolicy – potulne owieczki czy groźne wilki – taki temat rozważano podczas pierwszej katechezy w Jeleniogórskiej Szkole Wiary. Spotkania, które w każdy czwarty piątek miesiąca będą miały miejsce w kościele św. Anny, prowadzi ksiądz Robert Bielawski, wikariusz parafii świętych Erazma i Pankracego.
W Piśmie Świętym – aby zobrazować różne cechy charakteru człowieka – nierzadko widzimy porównania ludzi do zwierząt. Owce i wilki – to bodaj najczęstszy obraz. Pierwsze symbolizujące potulność, uległość, brak samodzielności, drugie – agresję, drapieżność i brak litości. Czy zawsze? Otóż nie zawsze. Są bowiem w życiu takie sytuacje, kiedy „owczy pęd” nie prowadzi ku dobremu, a wilcza „przebiegłość” może okazać się zbawienną.
Swoje rozważania ksiądz Robert Bielawski zbudował portretując postaci znane nam z kart Starego i Nowego Testamentu. Duszpasterz zestawił starotestamentalną Moabitkę Rut, synową Noemi, z Maryją, Oblubienicą św. Józefa i Matką Pana Jezusa, oraz króla Dawida z Szymonem Piotrem, któremu Chrystus polecił, aby „pasł Jego baranki”.
Rodowód Moabitki Rut, którą określa się także mianem nawróconej poganki, sięga kazirodczego związku Lota z córką, co nie przedstawia całego rodu w najlepszym świetle. Jednak jej pełna uległości postawa owieczki wobec życiowych porażek (wśród nich śmierć męża Kiliona, który nie zdążył wzbudzić w niej potomka) naprowadza tę niewiastę na Bożą ścieżkę. Ta wiedzie ją w obcą krainę ku Boozowi, krewnemu teściowej Noemi.
W nim Rut widzi obraz Boga i z nim pragnie żyć. Booz zaś, wielkoduszny i przebiegły zarazem, tak kieruje wydarzeniami – że choć nie ma pierwszeństwa wg obowiązującego prawa lewiratu – poślubia Rut z pełną świadomością wiedzy, że potomek, którego wzbudzi, będzie przypisany jej zmarłemu mężowi. Rezygnuje z własnego planu szanując wolę Rut, która chce dać ciągłość rodowi. I – trzeba to podkreślić – dzięki takiemu biegowi zdarzeń - Rut jest wymieniona przez św. Mateusza w rodowodzie Jezusa Chrystusa.
- Maryja też mogła powiedzieć „nie” – powiedział ksiądz Robert Bielawski zatrzymując się przy Zwiastowaniu Anielskim. Matka Jezusa mogła mieć wtedy 13, 14, 15 lat, i na pewno miała swoje plany i pragnienia. Czy rzeczywiście był w nich znacznie starszy – jak podaje Tradycja – Józef? Tego nie wiemy. Wiemy jednak, że Maryja wykazała się „wilczą” odwagą i radykalizmem mówiąc „niech mi się stanie według słowa twego”. Zgodziła się, by – napełniając ją Duchem Świętym Bóg zburzył jej wyobrażenie o życiu, dając w zamian żywot Bogarodzicy: bardzo trudną codzienność pełną gorzkich doświadczeń, ale pełną chwały wieczność.
Miłosierny król Dawid, który wspaniałomyślnie oszczędza nienawidzącego go i z zazdrości dyszącego żądzą zemsty Saula, popada jednak w nieroztropność. Dopuszcza się zdrady z Batszebą i podstępnie przyczynia się do śmierci Uriasza, jej męża. Piotr, nieco naiwny, ale i mocno wyrywny: nie potrafi opanować wilczej agresji w obronie aresztowanego Jezusa i mieczem odcina ucho rzymskiemu wojownikowi Malchosowi, by kilka godzin później „w owczym pędzie ucieczki” zaprzeć się trzykrotnie swojego Mistrza.
Podobnie jak w tych postaciach – tak i w każdym z nas – jest trochę „owcy” i trochę „wilka”. – Jaki powinien być katolik? I taki, i taki. Musimy jednak starać się zapanować nad zachowaniami właściwymi tym zwierzętom – mówił ksiądz Robert Bielawski – aby wilczą agresję radykalnie i głośno skierować przeciwko grzechowi i wszystkiemu, co do niego prowadzi, a owczą potulnością wykazać się tam, gdzie trzeba spełnić Bożą wolę.
Jest to szczególnie ważne dziś, kiedy – z powodu mocnego wpływu relatywizmu, zatraca się katolicką tożsamość, a błędny pogląd, że można być katolikiem popierając przeciwne Bożemu prawu tendencje (aborcja, in vitro, eutanazja) wcale nie jest rzadki. Ks. Robert Bielawski przypomniał mocne słowa ks. prof. Pawła Bortkiewicza z renowacji Misji świętych: jeśli opowiadasz się za rozwiązaniami niezgodnymi z nauką Kościoła, nie jesteś katolikiem.
Duchowny zachęcił do dawania życiem świadectwa o naszej katolickiej wierze, aby jak najstaranniej zachować jej depozyt. – Jezus Chrystus, który w paruzji powróci na ziemię, nie będzie chciał wiary upiększonej i nowoczesnej, dostosowanej do potrzeb współczesnego człowieka, ale takiej, o której nauczał na kartach Ewangelii – oto wniosek z pierwszego spotkania Jeleniogórskiej Szkoły Wiary. Kolejne spotkanie – 24 maja o godzinie 19. 30 w kościele świętej Anny w Jeleniej Górze.