Kryzys na linii Starostwo Powiatowe w Bolesławcu - Dom Dziecka został na razie zażegnany.
- Widzę dobrą wolę u starosty – zaczyna rozmowę s. Agnieszka Wieczorek, dyrektorka Domu Dziecka im św. Józefa w Bolesławcu. Pozytywny nastrój w tej placówce był przez ostatnie dwa tygodnie bardzo zaburzony. Dlatego słowa nadziei brzmią tutaj co najmniej podwójnie mocno. Wszystko przez medialną burzę, jaką wywołały artykuły i reportaże lokalnych i regionalnych mediów, opisujące brak porozumienia między elżbietankami prowadzącymi Dom Dziecka, a starostwem.
Poszło o za niską, jak uważały siostry, kwotę pieniędzy, jaką samorządowcy przeznaczyli na ten rok dla ich placówki. Przedstawiciele starosty udowadniali, że to nieprawda i kwota spokojnie powinna wystarczyć na wszelkie potrzeby wychowanków Domu Dziecka. Wykazywali też swoistą rozrzutność sióstr. A chodziło o niebagatelną sumę 850 tys. zł. Jednak te wielkie liczby podzielone przez liczbę dzieci w Domu daje kwotę ok. 2300 zł na osobę. To jeden z najniższych przeliczników w całej Polsce!
Siostry są z dziećmi w dzień i w nocy. Nie żądają za to dodatkowej zapłaty.
Jędrzej Rams/GN
Na szczęście doszło w końcu do spotkania, wyjaśniono sobie niedomówienia, które blokowały wcześniejsze zrozumienie.
Obie strony umówiły się na spotkanie w celu poszukania rozwiązań dalszej pomocy Domowi Dziecka. Chodzi m.in. o pomoc w znalezieniu psychologa, który mógłby pracować z dziećmi. Do tej pory żaden z psychologów nie zgodził się pracować za stawkę zaproponowaną przez siostry. A tych po prostu nie stać na podwyższenie gaży. Ten jeden przykład pokazuje w jakiej sytuacji znajduje się budżet Domu Dziecka im. św. Józefa.
– Podczas tych kilku dni otrzymałam bardzo wiele telefonów ze słowami otuchy. Wiem, że modlitwa na pewno pomogła w przezwyciężeniu tego konfliktu – uważa s. Agnieszka Wieczorek.