Radni zadecydowali, że sprawa likwidacji jednej z najstarszych w Lubinie szkół średnich, wróci pod obrady komisji oświaty. Ale los placówki ciągle wisi na włosku.
- Najbardziej boli nas nie to, że szkoła ma zostać zamknięta, chociaż jesteśmy do niej przywiązani, lubimy naszych nauczycieli i dziś przyszliśmy na sesję rady właśnie w jej obronie. Najgorsze jest to, że o zamiarze jej likwidacji dowiedzieliśmy się nagle kilka dni temu, i do dziś nikt nie umie nam wytłumaczyć, dlaczego naszej szkoły ma nie być - mówiła młodzież z Zespołu Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Lubnie.
Ponad trzydziestoosobowa grupa przyszła do lubińskiego magistratu, żeby swoją obecnością na sesji rady zaprotestować wobec zamiarów likwidacji tej placówki. Podkreślali, że nikt ich tu nie przysłał, że ich protest jest autentyczny.
- Miało nas być więcej, ale spora grupa się wykruszyła. Może się bali, a może uważają, że sprawa jest i tak przegrana - powiedział „Gościowi” jeden z uczestników uczniowskiego protestu.
Sprzeciw nauczycieli
Przeciwko likwidacji szkoły protestowali także pedagogowie ZSZiO
Roman Tomczak/GN
Przed sesją dołączył do nich Gracjan Borkowski ze Stowarzyszenia Nowy Lubin, który także nie ukrywał, choć z żalem, że jego zdaniem karty w sprawie szkoły zostały już rozdane. Mimo to w imieniu młodzieży i swojego stowarzyszenia złożył petycję do przewodniczącego rady miasta. W petycji napisano m. in., że „plany lubińskiego magistratu, zmierzające do likwidacji naszej placówki, powodują niepewność, którą potęguje sposób realizacji zamierzonego celu”.
- Ci młodzi ludzie chcą się po prostu dowiedzieć, co ich czeka. Najzwyczajniej w świecie boją się o swoją przyszłość, bo nikt nie raczył ich poinformować, dlaczego likwiduje się ich szkołę - powiedział przed sesją przedstawiciel Stowarzyszenia Nowy Lubin.
Na sali obrad znaleźli się także nauczyciele z ZSZiO, oraz osoby popierające protest uczniów. Wśród nich był Ryszard Lis, przewodniczący Międzyzakładowej Komisji NSZZ Solidarność w Lubinie.
Ryszard Lis z Solidarności
- Teraz radni nasz głos mają w głębokim poważaniu. Ale do wyborów niedaleko
Roman Tomczak/GN
- Likwidacja tej szkoły to jak likwidacja Stoczni Gdańskiej - tłumaczył. - I tu i tu likwiduje się z premedytacją matecznik „Solidarności”. Władza ma teraz protestujących w głębokim poważaniu, ale uśmiechnie się do nich jak przyjdą kolejne wybory. Na razie jednak uważam szanse na uratowanie szkoły jako nikłe - dodaje.
W grupie nauczycieli obecnych na sesji była także Beata Golszajdt, prezes Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Lubinie, kiedyś radna z ramienia KWW Robert Raczyński Lubin 2006, która ma większość w obecnej radzie miejskiej. - Jest mi wstyd za moich kolegów - skwitowała pytanie o ocenę zamiaru likwidacji szkoły.
Gdyby doszło do jej zamknięcia, ok. 180 uczniów musiałoby znaleźć nowe miejsce nauki. Część byłaby zmuszona jeździć do Głogowa lub Legnicy. Jednak niektórzy z tych, którzy nadal korzystaliby z placówek lubińskich, i tak mogliby mieć kłopoty w korzystaniu z dobrodziejstw edukacji.
- Chodzi o to, że w Zespole Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących, część uczniów to osoby niepełnosprawne, a w całym Lubinie tylko nasza placówka jest dostosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych - wyjaśniają uczniowie ZSZiO.
Teraz sprawą likwidacji szkoły zajmie się komisja oświaty, która wcześniej nie wydała w tej sprawie opinii. Prawdopodobnie temat wróci na posiedzenie rady jeszcze w tym miesiącu.