Codziennie przejeżdża tędy ogromna liczba samochodów. Aby zwrócić uwagę na uciążliwości z tym związane, ludzie przez godzinę blokowali przejazd.
Jak podkreślali protestujący, ten koszmar trwa od wielu lat. - Były pisma i petycje, ale niewiele to pomagało. Kiedy w 2010 roku padły propozycje dwóch wariantów budowy obwodnicy wszyscy myśleli, że w końcu się uda, ale przez Euro 2012 wszystko spełzło na niczym - mówili.
Podkreślali, że do tej pory nie ma ani kosztorysów, ani jakiejkolwiek dokumentacji obwodnicy. Kiedy pojawiła sie informacja, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad że nie ma pieniędzy na inwestycję w tym rejonie, czara goryczy się przelała.
- Protestujemy dlatego, że ciężko się nam tutaj żyje, jest potwornie hałaśliwie - wyjaśnia sołtys Mariola Kondracka. - Ludzie są zmęczeni, przede wszystkim psychicznie. Poza tym przez tak duże natężenie ruchu pękają nam domy, wszystko nadaje się do remontu – po prostu trudno nam tak ciągle żyć - mówi.
Wielu protestujących mówiło, że obawia się o własne bezpieczeństwo i niepokoi o swój dobytek, który niszczeje w zastraszającym tempie, głównie przez nadmierny ruch kołowy w pobliżu ich domostw.
- O 5 rano mamy pobudkę. Jest taki szum, że nie można spać. Drżą całe budynki. Samochody jadą jeden za drugim. Z tirami jest jeszcze gorzej – opowiada Teresa Malczewska, mieszkanka Biedrzychowic. Elżbieta Dublańska mieszka zaledwie półtora metra od ruchliwej trasy. - Rok temu tir zerwał rynnę z dachu mojego domu i pojechał dalej - mieszkam półtora metra od ulicy. Nie idzie ani telewizji oglądać, ani spać. Tragedia – skarży się pani Elżbieta.
Protestujący zapewniali, że zatrzymanie ruchu było koniecznością, żeby udało się zwrócić uwagę na ten problem. Również kierowcy, których protest zatrzymał w korku zgadzali się, że budowa obwodnicy jest koniecznością.