Schizofrenia czy po prostu koniunkturalizm? Sam nie wiem, czy wolę u władzy ludzi chorych czy po prostu cwaniaków...
To jakieś takie dziwne. Jedna z największych imprez kulturalnych Legnicy jest związana z Najświętszą Marią Panną. A mimo tego obecne władze miasta nie chciały dopuścić w Wielkim Poście do postawienia w Rynku wystawy pokazującej skutki aborcji, tłumacząc, że lepiej „postawić ją w miejscu, gdzie ludzie będą do tego bardziej przygotowani”. Czyli na gruntach parafialnych, ale broń Boże, obok katedry, Matki Kościołów Diecezji.
Czyli żyjemy w rzeczywistości, w której wybiera się te elementy z chrześcijaństwa, które jakoś nie psują nam humorów. Te, które nam psują ten humor, usuwamy. Tak – wszelkie skojarzenia z abortowanymi dziećmi mile widziane.
Mamy więc swoistą schizofrenię rodem z głębokiego PRL-u, gdzie walka z Kościołem trwała w najlepsze, ale partyjni i tak szli do kościoła ochrzcić dzieci. Teraz mamy odwrotnie – miłe słówka w mediach, a nieoficjalnie zakazy i spychanie religii do podręczników historii. To choroba czy spuścizna Lenina i Stalina? To w Małej Moskwie bardzo możliwe…