Tureckie namioty, hafty godne królów i obraz św. Szczepana, który ocalił zakon przed zarazą. Do zobaczenia w Kamiennej Górze w Muzeum Tkactwa.
Pierwszy raz w ponad 400-letniej historii domu zakonnego sióstr benedyktynek można bez problemu obejrzeć gromadzone przez nie dobra.
- Muszę na początku podziękować siostrze ksieni s. Reginie z Krzeszowa. Dzięki jej zapałowi oraz otwartości udało nam się pokazać cały ten dorobek – zaczyna opowieść Barbara Skoczylas-Stadnik, dyrektor kamiennogórskiego muzeum. – Na te wszystkie zgromadzone tutaj przedmioty należy patrzeć jako na przepiękną sztukę ale również jako na ogromne dziedzictwo duchowe – tak polskie jak i chrześcijańskie. Skarby te przyjechały do nas ze Lwowa wraz z siostrami tuż po II wojnie światowej. Siostry miały bardzo mało czasu na spakowanie całego swojego dobytku. Nie mniej udało im się wywieźć większość majątku. Skrzynie starannie zamknięte trafiły do pomieszczeń klasztornych w Krzeszowie. Przeleżały tam prawie 60 lat. Teraz można podejrzeć czym dysponowały i dysponują siostry – opowiada historyczka.
Spośród dziesiątek, o ile nie setek przedmiotów, zostały wybrane te, które najpełniej zdołały ukazać znaczenie lwowskiego domu klasztornego dla tamtego miasta i okolic. I tak znajdziemy m.in. misternie wykonane szaty liturgiczne, ornaty, nakrycia mszalne, koronki zdobiące ołtarz, obrazy, naczynia liturgiczne, insygnia władzy opackiej.
Jednym z oryginalniejszych przedmiotów jest na pewno obraz przedstawiający św. Szczepana. – W czasie zarazy, która pustoszyła Lwów jedna z sióstr ujrzała we śnie św. Szczepana, który obiecał, że jeżeli siostry namalują jego obraz zaraza nie dotknie domu zakonnego. Czym prędzej więc siostry namalowały obraz i faktycznie zaraza ominęła dom – opowiada Barbara Skoczylas-Stadnik.
Najbardziej rzuca się w oczy przepiękny turecki namiot. Zdobył go Jan III Sobieski w bitwie pod Lesienicami ( 7 km od Lwowa) w 1675 roku. Przed bitwą król nakazał modlitwy we wszystkich lwowskich kościołach. Kiedy słabsze liczebnie siły polsko-litewskie wydały bitwę Turkom, nad polem bitwy rozgorzała tak straszna burza, że jak wspominają ówczesne kroniki, wydawało się, że ogień leci z nieba.
Po zwycięstwie Sobieski na dowód wdzięczności Bogu część łupów podarował lwowskim benedyktynkom, których ksienią była wówczas ciotka króla Jana III Sobieskiego, Dorota Daniłowiczówna.