W Lubinie IV Orszak Trzech Króli startował wychodząc przez Bramę Miłosierdzia.
Ulicami Lubina już po raz czwarty przeszedł Orszak Trzech Króli. Tradycyjnym miejscem rozpoczęcia była świątynia pw. św. Jana Bosko. W tym roku było to bardzo symboliczne miejsce, ponieważ jest to jeden z kościołów, które zostały wyznaczone na miejsca odpustowe w Roku Miłosierdzia. Do niego też nawiązywały okrzyki poszczególnych "królestw" idących w pochodzie np. "Tam gdzie mieszka Bóg, mieszka miłosierdzie!".
Nie zapomniano o 1050. rocznicy chrztu Polski. Na jednej ze scen obok której przechodził Orszak, uczestników powitał sam Mieszko I z żoną swą Dobrawą.
Poszczególne trzy "królestwa", szejka Baltazara, cesarza Melchiora III oraz króla Kacpra, tworzyli wierni lubińskich parafii oraz przypadkowi widzowie. Tradycyjnie pochód do nowo narodzonego Jezusa próbowały powstrzymać diabły. Na szczęście Straż Orszaku dzielnie i skutecznie ich powstrzymywała. Idąc do szopki mędrcy napotkali m.in. świętą Faustynę oraz aniołów, którzy zachęcali do wytrwania, diabły kuszące do pozostania z nimi. Było jeszcze spotkanie z Herodem i całym jego dworem.
Lubiński Orszak charakteryzuje się wieloma scenkami i bardzo dużą ilością grających postaci. Bardzo dobrze ucharakteryzowane budują cały nastrój widowiska. Szczytem zaangażowania na pewno popisali się dwaj górniczy ratownicy z KGHM z sekcji wysokościowej, którzy wisząc na linach nad głowami przechodniów straszyli swoim wyglądem.
- Mówię to ja, ojciec prawdy - mówił diabeł wskazując na tablicę "ojciec kłamstwa". - Nie dajcie sobie wmówić, że jest jakieś niebo! Jedyne niebo jakie znacie, to niebo w gębie. Tutaj jest wasza meta! Tu zostańcie! - krzyczał do przechodniów "szatan".
Na koniec Orszak Trzech Króli dotarł szczęśliwie na lubińskie Błonia, gdzie się rozwiązał.
IV Orszak Trzech Króli w Luibnie
Jędrzej Rams