Refleksja o gratyfikacji

Jędrzej Rams

|

Gość Legnicki 49/2023

publikacja 07.12.2023 00:00

Specjalistka pokazała rodzicom mechanizmy, które niszczą psychikę ich dzieci.

	− Internet bardzo uzależnia, ale są sposoby, by uchronić przed tym nasze dzieci – przekonywała specjalistka. − Internet bardzo uzależnia, ale są sposoby, by uchronić przed tym nasze dzieci – przekonywała specjalistka.
Jędrzej Rams /Foto Gość

W Niepublicznej Katolickiej Szkole Podstawowej im. Świętej Rodziny w Legnicy każde spotkanie wychowawców klas z rodzicami jest poprzedzone spotkaniem z zaproszonym przez dyrekcję specjalistą. W listopadzie z rodzicami spotkała się Małgorzata Stawiska-Lichota z legnickiej stacji sanitarno-epidemiologicznej, która pracuje w Sekcji Oświaty Zdrowotnej i Promocji Zdrowia. Za sprawą jej wizyty rodzice uzyskali wiele informacji o problemach młodzieży w kwestii zdrowia psychicznego związanych z uzależnieniami wynikającymi z używania przez dzieci urządzeń pozwalających im na nieustanny kontakt z internetem: smartfonów, tabletów, komputerów. Przedstawicielka sanepidu wskazała na dwa uzależnienia, które tworzą się w nas dzięki częstemu sięganiu pod telefon. Pierwszym jest uzależnienie informacyjne.

− Państwo sami korzystacie ze smartfonów. Po przeczytaniu kilku artykułów odkrywacie, że jest jeszcze jeden do przeczytania. A potem kolejny i kolejny. Przesuwacie w czasie coś, co mieliście zrobić w domu, i czytacie ten nowy artykuł. Czas biegnie, czeka praca, a często nawet i nasze dzieci – mówiła specjalistka. – W młodym pokoleniu tak samo istnieje już przyzwyczajenie do ciągłego noszenia przy sobie telefonu i nieustannego poszukiwania w nim przychodzących informacji, komunikatów, wiadomości. To jest tak powszechne, tak mocne, że gdy zdarza się, iż uczniowie zapomną telefonu z domu, opuszczają lekcje i wracają po telefon. To nie jest tak, że wystarczy powiedzieć komuś, by sobie odpuścił. Te osoby nie są już w stanie kontrolować tej – w pewnym sensie – obsesji – tłumaczyła.

Drugim rodzajem uzależnienia, który przyniosły nam te urządzenia, jest uzależnienie społeczne.

– Naturalną potrzebą każdego człowieka jest przynależenie do jakiejś ludzkiej społeczności. Istnieje bardzo wiele różnych utrudnień w budowaniu relacji w społecznościach, do których chcielibyśmy przynależeć. To jest udziałem także dzieci, zwłaszcza tych, które z różnych względów nie znalazły oczekiwanej przez nich akceptacji w szkole czy w środowisku rodzinnym. Od tej potrzeby, naturalnej, można bardzo łatwo się uzależnić. Kiedy nie możemy w realnym świecie zrealizować naturalnych potrzeb bezpieczeństwa, podzielenia się z kimś swoim życiem, zainteresowania swoją osobą, wchodzimy do sieci – znajdujemy tam nieograniczony czasem i przestrzenią kontakt z drugą osobą. To wszystko rzutuje na naszą potrzebę dostarczenia sobie przyjemności – mówiła Małgorzata Stawiska-Lichota.

Według przedstawicielki sanepidu bez względu na źródło uzależnień, czy to o podłożu chemicznym (substancje psychoaktywne), czy behawioralnym (wynikające z naszych zachowań), wszystkie one bazują na naturalnym dla każdego człowieka poszukiwaniu przyjemności. Specjalistka opisała w skrócie kilka teorii, dlaczego natura obdarzyła nas dopaminą. Niemniej wskazała też, że nasze pokolenie doświadcza absolutnie niespotykanego w historii świata przebodźcowania informacjami.

− Można nawet powiedzieć, że nasze dzieci są wręcz królikami doświadczalnymi. Nie wiemy, jak to wpłynie na ich dorosłe życie. One cały czas są w stanie podwyższonego pobudzenia, ale ciągle nie ekscytacji. Wciąż czekają na polubienie ich postu na Facebooku, na wiadomość od kolegi, na nowy film lubianego youtubera, zdobycie nowego poziomu w grze komputerowej. One nie mają chwil wyciszenia, wytchnienia. Nie wiemy, jak to wpłynie na ich zdrowie psychiczne i fizyczne za 30 lat – twierdzi kobieta.

Rodzice nie pozostali jednak bezradni. Przedstawicielka instytucji wskazała, że świat internetu przynosi nam ułudę szczęścia w postaci dopaminy, która daje poczucie szczęścia, ale nie spełnienia. To przychodzi dopiero z czymś, co kształtuje się jako „odroczona nagroda”.

− W kształtowaniu charakteru dzieci bardzo może pomóc mechanizm odroczonej nagrody. Polega to na uczeniu ich, że nie wszystko jest „na już”. W naturze nie od razu przychodzą efekty. Badania pokazały, że osoby odkładające nagrodę na przyszłość odnoszą większe sukcesy w życiu – mówiła.

Małgorzata Stawiska-Lichota proponowała rodzicom wzmacnianie w dzieciach ich woli w czekaniu na cel. Przykładem była propozycja, by dziecko marzące o jakichś dodatkowych butach dołożyło się do ich zakupu ze swojego kieszonkowego albo zbierało pieniądze na buty kilka miesięcy. – To uczy dziecko, że warto wkładać wysiłek, bo sukces wtedy bardziej smakuje. Nie jest tylko chwilową przyjemnością, ale realnym osiągnięciem. Tak samo jak z przyjaciółmi – ci w sieci są „na już”, ale o wiele więcej satysfakcji dają ci w realu. Tylko że o nich trzeba zadbać, zainwestować swój czas, zrezygnować niekiedy ze swoich racji – mówiła kobieta.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.