Kiedy Bóg zaskakuje… żoną

Jędrzej Rams

|

Gość Legnicki 44/2023

publikacja 02.11.2023 00:00

Pochodzą z dwóch krańców świata. Polaka z Chocianowa i mieszkankę Salwadoru połączyła miłość do Kościoła, wspólnie wyznawana wiara i otwartość na działanie Ducha Świętego.

Młodzi małżonkowie odkrywają Boże prowadzenie w swoim życiu. Młodzi małżonkowie odkrywają Boże prowadzenie w swoim życiu.
Archiwum Krzysztofa Mazura

Pamiętają to jak dziś. 22 stycznia 2019 roku w Panamie rozpoczęły się Światowe Dni Młodzieży. Wśród wielu pięknych chwil, które przeżywali ich uczestnicy, było także nocne czuwanie na Campo San Juan Pablo II. Papież Franciszek powiedział wówczas do zebranych: „Za chwilę spotkamy Jezusa, Jezusa żywego w Eucharystii. Z pewnością będziecie mieli Mu wiele do powiedzenia, wiele do opowiedzenia o różnych sytuacjach w waszym życiu, waszych rodzinach i krajach. Stając przed Jezusem twarzą w twarz, bądźcie odważni, nie bójcie się otworzyć przed Nim swego serca, by odnowił On ogień swojej miłości, aby pobudził was do przyjęcia życia ze wszystkimi jego kruchościami i małościami, ale również z całą jego wspaniałością i pięknem. Niech Jezus wam pomoże odkryć piękno, to, że żyjemy i jesteśmy przebudzeni; żywi i przebudzeni. Nie bójcie się powiedzieć Jezusowi, że także i wy chcecie wziąć udział w Jego historii miłości w świecie, że jesteście gotowi na coś więcej”.

Wśród ponad 500 tysięcy zebranych tam osób byli Krzysiek i Lidia. On – pielgrzym z Chocianowa, odległego od Panamy o 10 tys. km. Ona pielgrzymująca z odległego o zaledwie 1,2 tys. km Salwadoru. W piątek 8 września 2022 roku w chocianowskim kościele pw. Najświętszej Maryi Panny powiedzieli sobie sakramentalne „tak”. – Swój tekst przysięgi małżeńskiej powiedziałem zarówno po polsku, jak i po hiszpańsku. Uczę się hiszpańskiego, więc nie miałem z tym problemu. Lidia dopiero zaczęła się uczyć języka polskiego, dlatego to ja mówiłem w obu językach, tak by moja przyszła żona rozumiała moją przysięgę małżeńską – mówi Krzysztof. To była ich pierwsza wspólna jesień.

Języka hiszpańskiego Krzysztof zaczął się uczyć po wyjeździe do Panamy. Tam poznał wielu młodych katolików m.in. z Kolumbii i Wenezueli. Co ciekawe, w Panamie usłyszał od katolików z różnych krajów, że oni uważają Polaków za „bardzo dobrych w językach”. Co spotkali Polaka, to mówił po angielsku bądź hiszpańsku.

Rozmowa

Nauka poszła szybko i okazało się, że pół roku później jedna z poznanych w Panamie dziewczyn z Salwadoru wysłała mu zaproszenie do grona znajomych na Facebooku. Od pozdrowienia do rozmowy pisanej przez komunikator, a później pierwszych nieśmiałych rozmów wideo przez internet nie minęło wiele czasu.

Krzysztof podjął decyzję, że leci do Ameryki, ale nie Południowej, lecz Środkowej. W styczniu 2020 roku dotarł do Salwadoru. – Gdy się pakowałem i leciałem do Lidii, to czułem, że coś z tego będzie. To trochę dziwnie brzmi, ale tak właśnie było – zaznacza.

Dzisiaj oboje wspominają, jak przeglądając zdjęcia ze Światowych Dni Młodzieży i Dni w Diecezjach, odnajdywali na nich siebie nawzajem. To wówczas spotkali się po raz pierwszy. Czym są Dni w Diecezjach? To czas na poznawanie kraju gospodarza, zanim rozpocznie się centralne świętowanie z papieżem. Młodzi z różnych krajów mieszkali w parafiach rozsianych po całej Panamie. I właśnie w tym czasie Lidia poznała grupę Polaków. Był czas na modlitwę, wspólne posiłki, zabawy. Wymienili się danymi kontaktowymi. Pół roku później postanowiła odnowić kontakty z kilkoma poznanymi wówczas osobami z różnych stron świata. Jej zaproszenie dotarło do dolnośląskiego Chocianowa. Gdy po nieśmiałych rozmowach przez internetowy komunikator z Krzysztofem znajomość zaczęła przeradzać się w długie rozmowy i wysyłanie sobie wiadomości na „dzień dobry” i „dobranoc”, poczuła, że jest to coś, co może się pięknie rozwinąć.

− Rodzina nie wierzyła, że Krzysiek przyleci. Dopytywali, kim jest. Ja miałam w sobie ogromną ciekawość, jak to będzie. I kiedy przyjechał, od pierwszego wejrzenia się zakochałam. Spędziliśmy razem aż trzy tygodnie – wspomina ważne dla siebie chwile.

Pandemia

W końcu Krzysztof musiał wrócić do kraju. Umówili się, że spróbują szybko spotkać się ponownie. Nie wiedzieli jeszcze, że marzec tamtego roku przejdzie na całym świecie do historii jako początek pandemii COVID-19. Krzysztof swoją ukochaną zobaczył dopiero 16 miesięcy później. Początkowo plan był taki, że to Lidia przyleci do Europy. Jednak obostrzenia pandemiczne o wiele szybciej odwołano w Salwadorze, dlatego to Krzysztof odwiedził ją pierwszy. − Koledzy dziwili się i pytali, jak to jest możliwe, że widziałem ją raptem trzy tygodnie, w dodatku na drugim końcu świata i rozdzieliła nas długa rozłąka, a ja nie tylko nadal chcę z nią być, ale moja miłość w tym czasie jeszcze wzrosła – śmieje się dzisiaj.

Duch

Fascynujące w tej historii są momenty, które pozornie wydają się nieistotne, ale gdy nowożeńcy dzisiaj je wspominają, nabierają znaczenia. Tak było chociażby z pragnieniem Krzyśka, który w pewnym momencie życia bardzo chciał spotkać dziewczynę, którą pokocha. Zaczął wtedy chodzić do salezjańskiego oratorium w Chocianowie. To było niedługo przed Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie w 2016 roku, gdzie pojechał z młodzieżą z oratorium.

− W Krakowie doświadczyłem z ogromną, wręcz uderzającą mocą, że jestem w Kościele młodych ludzi. Tam między nami był Duch Święty. Nie mogę sobie tego inaczej wytłumaczyć jak właśnie Nim. Obok siebie stali katolicy z całego świata, pochodzący z narodów, które są sobie wrogie, i potrafili ze sobą rozmawiać, przekazywać znak pokoju, modlić się. Mimo że nie znalazłem tam przyszłej żony, wróciłem do domu wdzięczny Bogu za ten czas − uśmiecha się Krzysztof.

Na zakończenie ŚDM w Krakowie ogłoszono, że kolejne spotkanie odbędzie się w Panamie. Po jakimś czasie o tym zapomniał. Przypomniał sobie w momencie, kiedy lista wyjazdowa z diecezji legnickiej była już zamknięta. U ks. Przemka Supersona, opiekuna wyjazdu, uprosił dopisanie jego nazwiska do listy rezerwowej. I rzutem na taśmę udało mu się przesunąć na listę wyjazdową.

W tym czasie Lidia w swojej parafii w San Salvador śpiewała w scholce. – Ktoś powiedział, że będzie wyjazd na Światowe Dni Młodzieży w Panamie. Zaczęłam się zastanawiać, czy warto pojechać. Ostatecznie uznałam, że chyba tak, bo nigdy na takim spotkaniu nie byłam – wspomina dzisiaj. Młodzież z Salwadoru wzięła udział w Dniach w Diecezjach. Wśród spotkanych tam wielu młodych katolików byli też Polacy, a jednym z nich był Krzysztof. To nie był jeszcze ich czas. Ale to na pewno był dla Lidii czas Ducha Świętego.

− Już na miejscu, w Panamie, na spotkaniach z papieżem, poczułam coś, co mogę śmiało nazwać uderzeniem uczucia obecności Ducha Świętego i poczuciem bycia Kościołem. To było tak mocne doświadczenie, jakby z góry uderzył mnie sam Duch Święty. On był w tych tysiącach młodych ludzi z całego świata. Oni ze sobą rozmawiali, cieszyli się swoją obecnością, modlili razem. Rozmawiali ze sobą tak, jakby się od dawna znali. To był potężny wir miłości, święto radości − wspomina Lidia.

Nowe życie

Podczas przygotowań do wyjazdu na Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie na przełomie lipca i sierpnia tego roku Lidia już od kilku miesięcy mieszkała w Polsce, bo na początku września 2022 roku planowali z Krzysztofem ślub. To miało być ich drugie wspólne pielgrzymowanie na Światowe Dni Młodzieży. Pragnęli spotkania z młodymi katolikami z całego świata i próby odszukania doświadczenia Kościoła i Ducha Świętego. Chcieli też ofiarować Matce Bożej swoje życie i przyszłe małżeństwo. I chociaż nie było to ich intencją, sakramentalne „tak” – „si” padło w dniu, w którym Kościół wspomina Narodzenie Najświętszej Maryi Panny, a więc 8 września.

Krzysztof i Lidia rozpoczęli wspólne życie w Polsce. To druga ich wspólna jesień. Lidia uczy się trudnego dla siebie języka i oswaja z nowym krajem – jego kulturą i zwyczajami. Wkrótce znów zobaczy, jak Polacy obchodzą uroczystość Wszystkich Świętych, Dzień Zaduszny i inne święta. Krzysztof z uśmiechem mówi, że patrząc na wydarzenia w ich życiu, odkrywają, że Pan Bóg ich prowadził. Czy jest jakiś klucz do zrozumienia tego, co wydarzyło się w ich relacji?

− Podobne pytanie zadała mi niedawno koleżanka. Myślę, że jako młodzi ludzie, odkrywający w sobie chęć stworzenia jakiegoś związku, zaczynamy się modlić na przykład do św. Józefa. Prosimy Boga o żonę. Ale problem jest taki, że bardzo często w głowie mamy jakiś zamysł tej drugiej połówki. Niejako próbujemy tylko przekonać Boga do dania nam tego naszego wymysłu marzeń. Tymczasem często Bóg ma inne plany. I kiedy już one się dopinają, my je odrzucamy, bo nam nie pasują. Cieszę się, że u nas była modlitwa, ale i otwartość. Pan Bóg nas zaskoczył, ale potrafiliśmy przyjąć Jego propozycję – podsumowuje Krzysztof.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.