Lubin. Przekazanie relikwii męczenników z Pariacoto

Jędrzej Rams Jędrzej Rams

publikacja 03.09.2023 20:08

Dwaj polscy męczennicy byli czcicielami św. Maksymiliana Marii Kolbego. Ich relikwie trafiły do kościoła pod jego wezwaniem.

Lubin. Przekazanie relikwii męczenników z Pariacoto Są to relikwie pierwszego stopnia. Jędrzej Rams /Foto Gość

W niedzielę 3 września do kościoła pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Lubinie trafiły relikwie błogosławionych męczenników z Pariacoto - bł. o. Michała Tomaszka OFMConv oraz bł. o. Zbigniewa Strzałkowskiego OFMConv. 

Uroczyste przekazanie odbyło się podczas Sumy, a proboszczowi miejsca ks. Piotrowi Zawadce wręczył je o. Jarosław Zachariasz OFMcCnv. - Dziękujemy za ten dar. Bardzo się cieszymy, że w naszej parafii będziemy mogli oddawać cześć naszym męczennikom. Nasza wspólnota ma wielkiego patrona, św. Maksymiliana. Ci błogosławieni byli bardzo mocno wpatrzeni w tego polskiego świętego. Oni naśladowali nie tylko jego, ale przede wszystkim Jezusa. Byli gotowi oddać swoje życie za drugich. I tak się stało w Pariacoto - mówił ks. Zawadka.

Data przekazania relikwii została wyznaczona kilka miesięcy temu tak, by pasowała zarówno do kalendarza duszpasterskiego franciszkanów, jak i lubińskiej parafii. Dopiero z czasem okazało się, że fragment Ewangelii odczytywany podczas liturgii w tę niedzielę, jest zaskakująco zbieżny z życiem błogosławionych męczenników. Wytłumaczył to o. Zachariasz w homilii:

- Nasi błogosławieni ojcowie rozpoczęli swoją posługę w Peru w 1989 roku. W rejonie, w którym posługiwali, panowała wówczas epidemia cholery. Bardzo szybko, w ciągu zaledwie trzech lat, udało im się zorganizować opiekę duszpasterską, medyczną, zbudować wodociągi z czystą wodą... Ale w Peru panowała wówczas gorsza choroba - był to komunistyczny ruch Sandero Luminoso. Partyzanci pragnęli zbuntować biednych Peruwiańczyków i pociągnąć ich do wszczęcia krwawej rewolucji. Nasi misjonarze zachęcali do miłości i uczyli, że nie odpowiada się przemocą na niesprawiedliwość. Dlatego stali się celem ataku komunistycznych partyzantów - mówił zakonnik. - Partyzanci przyszli do  ojców po zapadnięciu zmroku. Wyciągnęli ich z kościoła, zawieźli do sąsiedniej wsi, przeprowadzili "sąd" nad nimi i orzekli karę śmierci. Wyrok natychmiast wykonano. Nasi ojcowie w dniu swojego męczeństwa odprawili wieczorną Eucharystię. A podczas niej odczytano ten sam fragment Ewangelii, jaki na dzisiaj Kościół przewidział dla nas. Są w nim słowa o oddaniu życia przez Jezusa. O oddaniu życia z miłości za drugiego człowieka - mówił ojciec.