Lubań. Ognisko wychowawcze dla dziewcząt

Jakub Zakrawacz

publikacja 18.10.2022 18:39

Ośrodek pełniący funkcję pieczy zastępczej już od prawie 25 lat prowadzą siostry magdalenki.

Lubań. Ognisko wychowawcze dla dziewcząt Dyrektorką placówki jest s. s. Gabriela Kępa CSMM. Jakub Zakrawacz /Foto Gość

Przy lubańskim Zgromadzeniu Sióstr Marii Magdaleny od Pokuty działa Ognisko Wychowawcze im. św. Jadwigi Śląskiej.

Dom zamieszkiwany jest przeważnie przez dziewczęta od 10 do 18 roku życia. - Na początku istnienia Ogniska jeździłyśmy po parafiach i pytałyśmy o dziewczyny potrzebujące pomocy. Te przywożone były do nas również przez kapłanów czy pedagogów ze szkoły - wspomina s. Gabriela Kępa CSMM, dyrektor ośrodka. Dziś jest to placówka opiekuńczo-wychowawcza, do której dziewczęta trafiają najczęściej decyzją sądu, skierowane przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Lubaniu.

Placówka prowadzona przez magdalenki pełni funkcję pieczy zastępczej. Celem jest współpraca z rodziną biologiczną na rzecz stworzenia warunków powrotu do domu rodzinnego. - Wiele dziewcząt nie ma nawet kontaktu ze swoimi rodzicami. Ci nie interesują się nimi albo robią złudne nadzieje, a później znikają. Część dziewczynek nie ma nawet dokąd wracać. Szukamy więc zaprzyjaźnionych rodzin - opowiada dyrektorka.

Dalsza część artykułu na stronie drugiej 

Czego w nowym miejscu uczą się młode kobiety? - To one tak naprawdę prowadzą ten dom. Uczą się tutaj wszystkiego od podstaw: prania, gotowania itp. Śniadania i kolacje przygotowują sobie same, a w weekendy gotują również obiady (choć zawsze pod dyskretnym okiem wychowawcy) - tłumaczy s. Kępa. - Od samego początku staramy się wyrabiać w nich nawyki przygotowujące do samodzielnego funkcjonowania. Wszystko to, co przyda im się później w ich dorosłym życiu - tłumaczy siostra.

Podopieczne na co dzień uczą się w szkołach podstawowych i średnich. - Początki powrotu do nauki są bardzo trudne, jest wiele zaległości. Po krótkim już jednak czasie nauczyciele sami sygnalizują, że widać, iż dziewczęta są przypilnowane, idą do przodu i się rozwijają. Później kończą szkoły, często z dobrymi wynikami. Cieszymy się, ponieważ mają już jakiś atut w ręku, z którym mogą potem wyruszyć w swoje dalsze życie - mówi dyrektorka. - Jeśli dziewczęta pragną kontynuować naukę, a nie mają gdzie wrócić, mogą u nas zostać nawet do 25. roku życia. Nie wszystkie chcą jednak z tego przywileju skorzystać. Niektóre wyprowadzają się nawet już nawet następnego dnia po osiągnięciu pełnoletniości i „płyną”. Nie mają gdzie iść i albo wracają do patologicznych domów, albo gubią się w tym świecie. Po latach żałują i same stwierdzają, że mogły skończyć szkołę i coś mieć - wspomina siostra, która twierdzi, że głównym zadaniem wychowawców jest „rzucanie ziarna”. - Nie wiemy gdzie i kiedy, ale ono wyrośnie w ich dorosłym życiu. Przypomną sobie wiele rzeczy, których się nauczyły, i wydadzą plon - uśmiecha się s. Kępa, przypominając fakt, że byłe podopieczne lubią po latach odwiedzać ośrodek, również z nowo założonymi rodzinami.  

O tym, jak możesz pomóc placówce i jej wychowankom, przeczytasz na internetowej stronie Ogniska. 


Więcej o lubańskim Ognisku Wychowawczym im. św. Jadwigi Śląskiej pisaliśmy w "Gościu Legnickim" nr 41 na 16 października i TUTAJ.