Elżbieta Antoniuk z Ukrainy znalazła schronienie przed rosyjską agresją w jaworskiej parafii pw. św. Marcina. Wyjaśnia, dlaczego wraca do ogarniętej wojną ojczyzny.
▲ Pani Elżbieta z córką ostatnie pięć miesięcy mieszkały w Jaworze. Teraz są znowu w swoim kraju.
Jędrzej Rams /Foto Gość
Jędrzej Rams: Rozmawiamy dzień przed Pani wyjazdem z Jawora. Wraca Pani z córką na Ukrainę. Są emocje? Nerwy?
Elżbieta (Lubov) Antoniuk: Nie denerwujemy się, ale już tęsknimy, a jeszcze nie wyjechałyśmy. Tęsknimy za tymi dobrymi ludźmi, którzy nas wspierali w Jaworze. Spotkałyśmy ich mnóstwo i nie wiemy, kiedy będziemy mogły ich znowu zobaczyć. Mówię o osobach zarówno z kościoła, tych które nam pomagały, ale i tych z mojej pracy. Wierzę, że Pan Bóg pozwoli nam tu jeszcze wrócić. Bo ci ludzie stali się dla mnie niejako rodziną.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.