Będziesz piekł chleb!

Jakub Zakrawacz

publikacja 23.02.2022 16:38

Historia Marka z Legnicy, czyli w jaki sposób Pan Bóg, z przesadnych trosk i frustracji, przeprowadza do pokoju i życiowej pasji.

Będziesz piekł chleb! Mężczyzna prowadzi przydomową piekarnię "Pańska dzieża" w Legnicy przy ul. Legionów 24. Paweł Modzelewski

Marek Dumański zawsze był realistą. Rodzina, praca, budowa domu. – Zawsze chciałem coś osiągnąć, zostawić coś po sobie. Uważałem, że życie nie ma innego sensu – opowiada. W jego sercu nie było jednak pokoju. – Przez prawie 30 lat byłem funkcjonariuszem celnym. Ta praca była przeciwna mojej naturze, wracałem psychicznie zmasakrowany – opowiada. – Postanowiłem całą swoją energię włożyć w budowę domu. Kiedy już powstał, starałem się go nieustannie remontować, ulepszać. Nie dawało mi to jednak szczęścia – wspomina.

Próbował realizować się również na innych polach. Jednym z nich miał być sport wyczynowy. – Zdobyłem czarny pas karate, ale to wciąż było za mało. – opowiada. – Mijały lata, a ja się starzałem. Myślałem, że spełnienie przyniesie mi trenowanie innych i zdobywanie z nimi najwyższych celów. Również się myliłem! – dodaje mężczyzna, który dziś stroni od wschodnich sztuk walki. – Przełamywałem bariery ludzkiego organizmu i dziś wiem, że nieświadomie zacząłem zagłębiać się w tamtą duchowość, dotykać zła – przestrzega.


Dotyk Boga
– Pochodzę z rodziny robotniczej. Za komuny nie przelewało się, a do zupy zawsze trzeba było coś dodać, żeby się najeść. Pieczywo stało się najważniejszym składnikiem mojej diety. Z biegiem lat zaczęto je jednak produkować przemysłowo i jego jakość stawała się coraz gorsza. Nabawiłem się przez to choroby wrzodowej – opowiada Marek. Rozpoczął nieskuteczne poszukiwania prawdziwego chleba w sklepach, piekarniach. Wreszcie ktoś podrzucił pomysł: „Marek, a może sam byś go upiekł?”. Spodobało mu się to i zaczął wypiekać pierwsze chleby.

Będziesz piekł chleb!   Marek w trakcie pracy. Paweł Modzelewski

– Zawsze było tak, że kiedy w coś wchodziłem, chciałem poznać wszystkie tajniki tego, co robię, a najlepiej było, kiedy dodawałem jeszcze coś od siebie. Zacząłem tworzyć własne receptury – opowiada. Wkrótce piekł chleb także dla znajomych. – „Marek, dla mnie też!” – wspomina te prośby ze śmiechem. Pracował w służbie celnej, a po nocach zajmował się wypiekami. Cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, a Marek zaczął zastanawiać się nad otwarciem piekarni. – Pomyślałem, że może to da mi upragnioną stabilność i pokój – wspomina. Rozpoczął starania o pierwsze pozwolenia. – Po jedno z nich udałem się do sanepidu. Kiedy do pokoju weszła kierowniczka, zaczęła narzekać na piekarzy. Że skrzynki walają się po ulicach, że brudno… Zdenerwowałem się, bo nie znając mnie, oceniła mnie i odbyła się niemiła rozmowa. Po wyjściu kierowniczki miła pani inspektor poleciła mi książkę „Moc pozytywnego myślenia” Vincenta Pealego, amerykańskiego pastora. Nie dawało mi to spokoju, więc kupiłem ją, przeczytałem i rzeczywiście trochę pomogło.

O pracy pozostawionej w sanktuarium oraz słowach usłyszanych na hali legnickiego OSiR-u przeczytasz na stronie drugiej


Pagony przed Jezusem
Prawdziwy przełom nastąpił jednak w momencie, w którym Marek sięgnął do Pisma Świętego. – Do tej pory byłem niedzielnym katolikiem: Msza św. co tydzień, dwa raz do roku nie do końca szczera spowiedź św. i przyjęcie Eucharystii. Z Biblią dawałem sobie spokój po kilku stronach, bo nic z niej nie rozumiałem. W tamtym momencie jednak nastąpił przełom. Zacząłem lekturę od Nowego Testamentu i Bóg poprzez słowo odpowiadał na każde moje pytanie. Każdego dnia nie mogłem się doczekać godziny 20 (taką sobie wyznaczyłem), aby znów zajrzeć do Pisma Świętego i dowiedzieć się czegoś nowego o sobie – wspomina.

– Wciąż jednak miałem wiele problemów i wątpliwości dotyczących otwarcia piekarni. Pewnego dnia udałem się przed relikwie Ciała Pańskiego w sanktuarium św. Jacka w Legnicy, położyłem przed Jezusem pagony celne i poprosiłem o pomoc w podjęciu dobrej decyzji. Można powiedzieć, że nic się nie zmieniło. Aż do lutego kolejnego roku – wspomina.

Wtedy żona Marka zaproponowała, aby poszli na organizowane w Legnicy trzydniowe rekolekcje z Marią Vadią, amerykańską charyzmatyczką. – Nie miałem ochoty iść, bo akurat mogłem wreszcie odpocząć przy moich ulubionych skokach narciarskich (były mistrzostwa świata!). Kiedy otrzymałem telefon od żony, że koleżanka się rozchorowała i jest wolne miejsce, nie miałem już wątpliwości i pojechałem do legnickiego OSIR-u. Pamiętam, że do sali wszedłem o 15.00. Zobaczyłem przed sobą tłum rozmodlonych ludzi. Ręce w górze, śpiewy. „Panie Boże, jeśli to Ty, daj mi znać” – wspomina Marek, który postanowił dołączyć do uczestników. – Usłyszałem później od żony, że stałem wygięty jak paragraf, cały zalany łzami – śmieje się mężczyzna.

– Pod koniec spotkania charyzmatyczka powiedziała, że na tej sali jest właściciel piekarni. Tłum ludzi. Obracałem się w prawo, w lewo, aż wreszcie cały zalany łzami wstałem z miejsca. Vadia powiedziała: „Będziesz piekł chleb i Pan Bóg będzie ci w tym błogosławił”. Od tej pory nie mam już cienia wątpliwości – wspomina Marek, który od tamtej pory stara się realizować Boży plan, wypiekając prawdziwy chleb w małej przydomowej piekarni Pańska dzieża” w Legnicy przy ul. Legionów 24 (nr tel. 696-113-038).