Pożegnali ks. Dariusza Kowalczuka. Zostawił w telefonie tekst dla najbliższych

ks. Przemysław Pojasek ks. Przemysław Pojasek

publikacja 01.10.2020 21:57

Przeczytał go na pogrzebie w Nowej Rudzie Słupcu ks. Łukasz, brat zmarłego. Chciał w ten sposób pokazać, jak ostatnie dni przeżył proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Jeleniej Górze-Jagniątkowie​.

Z kościoła ciało zmarłego kapłana wynieśli najbliżsi jego sercu prezbiterzy, w tym ks. Łukasz, brat. Z kościoła ciało zmarłego kapłana wynieśli najbliżsi jego sercu prezbiterzy, w tym ks. Łukasz, brat.
ks. Przemysław Pojasek /Foto Gość

Choć Mszy św. pogrzebowej w Nowej Rudzie Słupcu 1 października przewodniczył bp Marek Mendyk, to jednak homilię wygłosił bp Stefan Cichy, emerytowany biskup legnicki. On również przewodniczył procesji i obrzędom na cmentarzu. O tym dlaczego zmarły ks. Dariusz jest mu bliski, mówił jeszcze przed rozpoczęciem homilii.

- Był pierwszym kapłanem diecezji legnickiej, który po mojej nominacji na biskupa tej wspólnoty posłał mi e-maila z gratulacjami i zapewnieniem o modlitwie. Nadmienił też, że z pewnością będę się dobrze czuł w nowym miejscu. Po latach, kiedy odwiedziłem go w czasie długiej choroby, poprosił, bym go odprowadził na miejsce spoczynku. Przybyłem tu dzisiaj, by docenić jego życie i działalność. By Bogu dziękować za przykład, który dał swoją postawą wobec krzyża i cierpienia - wyjaśniał bp Stefan Cichy, odwołując się do historii Hioba, który kiedy stracił wszystko, wierzył, że zobaczy Boga.

Do nadziei zmartwychwstania nawiązywali również przemawiający na końcu Mszy św. żałobnicy. Szczególny jej wyraz dał ks. Łukasz Kowalczuk, brat zmarłego kapłana.

- Kiedy ktoś od nas odchodzi, umiera, to mówimy, że to jest zła wiadomość. Ale tak myślą tylko ci, którzy nie mają wiary, bo śmierć to jest dobra wiadomość, tylko bardzo trudna. Bo jeśli patrzymy na śmierć oczami wiary, wiary w zmartwychwstanie, to to jest dobra wiadomość - mówił, nie kryjąc tęsknoty za bratem ks. Łukasz.

Przyznał się też, że po śmierci ks. Dariusza przeszukał jego telefon nie po to, by go sprawdzać, ale znaleźć coś, co zmarły mógł zostawić najbliższym, co zdążył jeszcze zapisać.

- Znalazłem tekst, który choć można przeczytać w internecie, wydał mi się bardzo osobisty. „Co minutę ktoś opuszcza ten świat, lecz wiek nie ma z tym nic wspólnego. Wszyscy jesteśmy w tej linii, nie zdając sobie z tego sprawy. (…) Tak więc, podczas gdy czekamy w kolejce - ciesz się każdą chwilą. Zrób pierwszy krok. Wyznacz sobie priorytety. Daj sobie czas” - cytował, pokazując, że w taki sposób przeżył swoje ostatnie dni zmarły duchowny.

Potem wraz z biskupami, księżmi, rodziną i wiernymi odprowadził ks. Dariusza na miejsce spoczynku.

Czytaj również: