Tłumy żegnały swojego kapłana

Jędrzej Rams Jędrzej Rams

publikacja 07.12.2019 22:03

W Jeleniej Górze-Cieplicach odbyły się uroczystości pogrzebowe śp. ks. Józefa Steca. - Gromadził wokół siebie, ale nie dla siebie. Dla Jezusa - mówił bp Zbigniew Kiernikowski.

Tłumy żegnały swojego kapłana Ostatnie pożegnanie śp. ks. Józefa Steca. Jędrzej Rams /Foto Gość

W sobotę 7 grudnia kościół pw. Matki Bożej Miłosierdzia w Jeleniej Górze-Cieplicach wypełnił się po brzegi. Ponad 100 kapłanów pod przewodnictwem biskupa legnickiego Zbigniewa Kiernikowskiego i prawie 2 tys. świeckich wiernych w ten sposób żegnało śp. ks. Józefa Steca. Ten charyzmatyczny budowniczy tej świątyni stał się przez swój specyficzny styl duszpasterski pewnym symbolem Cieplic.

To za jego przyczyną przez prawie trzy dekady każdego roku pod koniec maja odbywał się tam wielki festyn Święto Matki. To on, ks. Józef, przed dekady katechizował dzieci i młodzież, ale także formował samych katechetów. Oddał część plebanii na rzecz pierwszej powojennej szkoły katolickiej w mieście. To on miał czas i serce dla każdego. Dlatego gdy przyszedł czas pożegnania go, do kościoła przy ulicy PCK przyszły prawdziwe tłumy.

Chętnych do wypowiedzenia chociaż kilku słów podziękowania było tak wielu, że nawet godzina rozpoczęcia Eucharystii pogrzebowej została przesunięta. Dziękowali przedstawiciele Zespołu Szkół Katolickich u św. Pankracego, kombatanci misji pokojowych ONZ, Kresowiacy i Sybiracy, siostry zakonne, parafianie, koledzy z technikum, proboszcz z rodzinnej miejscowości rodziców, znajomi z zagranicy, koledzy kursowi...

Samej liturgii przewodniczył wspomniany biskup legnicki Zbigniew Kiernikowski. - Budowniczy kościoła. Organizator, inspirator. Jak ojciec tej wspólnoty - tak był postrzegany. Taki pozostanie w naszej pamięci. Tutaj przeżywał swoje kapłaństwo. Dzielił tutaj radości i smutki. Głosił słowo. Można powiedzieć, że był kimś, kto potrafił inspirująco towarzyszyć. Nie narzucając, ale inspirując by to, co Duch Święty wzbudza w sercach ludzkich, mogło owocować i stawać się konkretnym faktem. Miał głębokie odniesienie do swojej matki, ale i Matki Bożej. Z tego czerpał siłę, z tej życiodajnej relacji. Dzięki temu miał życie i potrafił się nim dzielić. Niósł pokój, usprawiedliwienie, pocieszenie. Gromadził wokół siebie, ale nie dla siebie. Dla Jezusa. My nie jesteśmy z natury sprawiedliwi. Jesteśmy usprawiedliwiani przez Jezusa Chrystusa. Śp. ks. Józef na pewno doświadczał tego usprawiedliwienia opartego na Jezusie Chrystusie i z tego wypływał cały jego program życia. Także podczas ostatnich miesięcy życia, tak przepełnionych cierpieniem - mówił biskup legnicki.