Takie przegrywanie jest ważniejsze

Gość Legnicki 19/2019

publikacja 09.05.2019 00:00

Ks. Norbert Turczynowski opowiada, dlaczego zdobycie 4. miejsca na Mistrzostwach Europy Księży w Tenisie Stołowym było dla niego jak rekolekcje.

– Nauczyłem się, jak ważne jest słuchanie trenera. Dla mnie najważniejszy jest ten jedyny Trener – mówi kapłan. – Nauczyłem się, jak ważne jest słuchanie trenera. Dla mnie najważniejszy jest ten jedyny Trener – mówi kapłan.
Jędrzej Rams /Foto Gość

Jędrzej Rams: Pierwsza myśl osoby, która wygrała na takim turnieju?

ks. Norbert Turczynowski: Pierwsze przychodzi mi do głowy słowo: „trener”. Mam świadomość tego, co potrafiłem, albo raczej czego nie potrafiłem, gdy w 2005 r. przyszedłem na pierwszy trening do klubu w rodzinnych Polkowicach. Wcześniej grałem w piłkę nożną, ale postanowiłem zmienić dyscyplinę. Tata zapisał mnie do klubu tenisa stołowego. Trafiłem pod skrzydła trenera Sławka Słowińskiego. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego trafiło na tenis, ale ostatecznie wybór okazał się bardzo dobry. Wtedy za trening dzieci był odpowiedzialny śp. Mieczysław Banach. Pamiętam pierwsze zajęcia, podczas których stałem i niepewnie odbijałem piłeczkę. Przychodziły kolejne spotkania, godziny spędzone przy stole. Z roku na rok prawie codziennie od poniedziałku do piątku szedłem na dwie godziny na salę, a po treningach chodziłem na wieczorną Eucharystię. Grałem coraz lepiej. Zostałem wciągnięty do składu drużyny, która wtedy występowała w V lidze. Awansowaliśmy najpierw do IV, a później miałem możliwość grać także w III lidze. Dzisiaj sobie myślę, że to był na pewno efekt pracy naszych trenerów. W pewnym momencie doszło do tego, że zacząłem wygrywać z naprawdę poważnymi zawodnikami. To był czas końca liceum i zacząłem wybierać drogę życiową. Wybrałem seminarium.

Dostępne jest 30% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.