Dzisiaj św. Józefa, patrona diecezji legnickiej

Jędrzej Rams Jędrzej Rams

publikacja 19.03.2019 06:54

"Ite ad Joseph", czyli "Idźcie do Józefa" - ta rada najlepiej oddaje kult do Opiekuna Zbawiciela w Krzeszowie.

Dzisiaj św. Józefa, patrona diecezji legnickiej Krzeszowskie smutki i radości św. Józefa. Jędrzej Rams /Foto Gość

Krzeszów i diecezja legnicka świętują. 19 marca przypada wspomnienie św. Józefa, Oblubieńca NMP.

To w Krzeszowie, diecezjalnym sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, znajduje się jeden z najpiękniejszych w Polsce kościołów pod wezwaniem św. Józefa. Jego twórcą jest słynny opat Ber­nard Rosa. Ten cysters żywiło ogromny kult do Józefa. Dlatego 150 lat temu, w 1669 r., założył Bractwo Świętego Józefa. To ono miało być narzędziem do pogłębienia wiary w śląskich rodzinach. W ciągu 100 lat bractwo rozrosło się tak, że miało swoich członków m.in. w Czechach, Austrii i Bawarii.

Nie dziwi więc, że w okresie przebudowy opactwa w Krzeszowie postawiono tam także kościół pod wezwaniem św. Józefa. Prosty w formie, ale zdumiewający pięknem malowideł autorstwa Michaela Willmanna.

Motywem, od którego przewodnicy zaczynają oprowadzać po świątyni, jest malunek w prezbiterium. Znajduje się tam Trójca Przenajświętsza oraz siedmiu archaniołów z szatanem. Ten ostatni też jest przecież elementem historii ludzkości... To jedyne miejsce poświęcone Trójcy Przenajświętszej. Reszta malowideł ukazuje już tzw. Trójcę Stworzoną, czyli Jezusa, Maryję oraz właśnie - św. Józefa.

Na suficie świątyni znajduje się rodowód Józefa, męża Maryi. W ten sposób pielgrzymom przypominano o rodowodzie Jezusa z rodu Dawida. W ołtarzach bocznych znajduje się 14 scen z życia Świętej Rodziny, tzw. Siedem radości i Siedem smutków. Co ciekawe na żadnym nie znajdziemy św. Józefa podczas pracy! Józef bawi się z Jezusem, ucieka z Maryją do Egiptu, słucha anioła, a nawet idzie z Maryją do św. Elżbiety. Dodatkowym podkreśleniem pokory Opiekuna Zbawiciela jest wiara w to, że on zawsze chciał wskazywać na Jezusa i Maryję, a sam chciał stać z boku. Dlatego na żadnym z przedstawień Opiekun nie jest sam. Prawie zawsze jest z Maryją i Jezusem albo aniołami. A nawet gdy tych brakuje - to­warzyszą mu osiołek i muł. - Nawet w scenie, gdzie nie powinno być Maryi, Ona jest. Chodzi o sce­nę obrzezania, gdzie stoi za zmartwionym Józefem, który patrzy, jak męczą malutkiego Jezusa. A Jej tam nie powinno być - kobieta według prawa żydowskiego jest nieczysta i nie może brać udziału w obrze­zaniu - opowiada Mieczysław Gadzina, przewodnik po sanktuarium w Krzeszowie.

Na jednym z obrazów Maryja, wzorem mieszkających tutaj Ślązaczek, przędzie. Mały Jezus pewnie coś napsocił, mama chyba Go skarci­ła, więc tata bierze Go na kolana, wyciera łzy, przytula. Na innym Maryja usypia Jezusa, a Józef roz­pala ognisko. Józef jest więc ukazany jako szczególny opiekun Jezusa, jako wzór mężczyzny. To on ochronił Jezusa przed Herodem, opieko­wał się Nim i Maryją, pozostał z Maryją, kiedy stała się brzemien­na w niepojęty dla niego sposób. To on pokazywał Jezusowi, jak pracować i jak się modlić. Jeden z obrazów ukazuje śmierć Józefa. Przyjmuje się, że umarł, kiedy Jezus był doro­sły, stąd apokryfy opisywały idealną śmierć Józefa. Przy jego łożu stoją Maryja i Jezus. Dlate­go opiekun Zbawiciela jest też patronem dobrej śmierci. Słynne są również sceny, w których Józef całuje Jezusa.