Bóg w naszej mowie

Roman Tomczak Roman Tomczak

publikacja 20.10.2018 18:52

- Wychowuje nas język kazań. A ten jest, jaki jest, bo my takiego wymagamy od naszych kaznodziejów, nauczeni przekazem reklamowym - uważa prof. Viara Maldijeva, gość Salezjańskiego Kociołka Kultury.

Bóg w naszej mowie Prof. Viara Maldijeva mówiła w Lubinie m.in. o deprecjacji języka, jakim opisujemy naszą relację do Boga i nasz stosunek do sakramentów Roman Tomczak /Foto Gość

W kulturze konsumpcjonizmu język reklamy przenika do polityki. Kampanie polityczne przygotowuje się dziś tak samo, jak promocje na bułki i samochody. Po speców od przygotowywania kampanii konsumpcyjnych sięgają czasami (w dobrej wierze) niektórzy odpowiedzialni za życie Kościoła.

Ze szkodą dla Kościoła i nas samych. Piątkowy (19.10) wykład prof. Viary Maldijevej (językoznawczyni, slawistka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu) był próbą zwrócenia uwagi na dewaluację pojęć i wartości leżących u podstaw naszej wiary.

Zdaniem prof. Maldijevej, dzieje się tak m.in. poprzez spłycanie i deprecjację pojęcia Boga i sakramentów.

- Jest taka reklama, wydane przez jedno ze zgromadzeń, na której przedstawiono paczkę proszku do prania i napis: „Wielkie pranie brudów”. Reklama miała zachęcać do spowiedzi w Adwencie. Gdzie indziej jedna ze wspólnot parafialnych zachęcała do spowiedzi plakatem z koszem na odpadki („Pozbywaj się śmieci regularnie”). W obu przypadkach sakrament spowiedzi został spłycony. Czy tak mamy mówić o Bogu? Przecież Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że spowiedź to ”powrót do komunii z Bogiem, która została utracona przez grzech” - zwracała uwagę prof. Maldijeva.

Jej wykład, przygotowany specjalnie na spotkanie w ramach Salezjańskiego Kociołka Kultury, zatytułowany został „Bóg w naszej mowie”. Autorka zwróciła w nim uwagę, że dla wielu współczesnych chrześcijan Bóg jawi się jako antidotum na codzienne niewygody, jak witamina C na przeziębienie.

Ten schemat jest aprobowany przez wiernych ze względu na nieskomplikowany charakter przekazu i podobieństwo do narracji płynącej ze wszechobecnych reklam.

- W reklamie rządzi język potoczny i proste skojarzenia. Rządzi myślenie potoczne, charakterystyczne dla epoki konsumpcji, postmodernizmu. Obniża to nasz próg wrażliwości. Odcina od transcendencji, kiedy mówimy o Nim językiem handlowo-reklamowym - tłumaczyła językoznawczyni.

Bóg w naszej mowie   Reklama, która była przykładem na odzieranie sakramentów z transcendencji Roman Tomczak /Foto Gość W poszukiwaniu przyczyn, dla których tak bezmyślnie akceptujemy handlową nowomowę w naszym życiu religijnym, prof. Maldijeva zwróciła uwagę na język kazań. Forma i treść płynących z ambony nauk nie zawsze idzie w parze z ich wartością.

- Wychowuje nas język kazań. A ten jest, jaki jest, bo my takiego języka wymagamy od naszych kaznodziejów, nauczeni przekazem reklamowym - uważa gość salezjańskiego Kociołka Kultury. Prof. Maldijeva przytoczyła wyniki sondy internetowej, którą przeprowadziła w ramach badań nad językiem kazań.

- Okazało się, że pewna liczba respondentów wręcz oczekuje od księży, aby homilie były krótkie, atrakcyjne, niewymagające intelektualnie i sympatyczne dla ludzi. Wynikiem tych postulatów może być formuła dobrego kazania wyrażona przez pewnego dominikanina (o. Jan Góra - przyp. R.T.), że dobra homilia powinna być „jak spódniczka mini - na tyle krótka, żeby przyciągała uwagę, i na tyle długa, żeby obejmowała istotę”. Jeśli kaznodzieja ulega takiej definicji, to mamy kazania jakie mamy - uważa prof. Maldijeva.

Zdaniem językoznawczyni, wychowanie w potrzebie poszukiwania ciekawostek sprawia, że chcemy, aby homilie były ich pełne, a obraz naszej relacji do Boga - fraternizujący.

Gość Kociołka wyróżniła cztery rodzaje mówienia o Bogu w ten sposób. Pierwszy traktuje Go jak pogotowie ratunkowe, którego obowiązkiem jest nieść nam pomoc.

„Disco Polo” to drugi z rodzajów, obejmujący potrzebę rozrywkowych kazań.

Trzeci rodzaj to „Lifestyle”. W jego ramach Pan Bóg jest nam potrzebny do dobrego samopoczucia.

Ostatni, psychoterapeutyczny, to sytuacje, kiedy zaczynamy rościć sobie pretensje do zastępowania kapłana.

- Szczecińskie było pierwszym regionem w Polsce, gdzie wprowadzono Msze św. specjalnie dla dzieci. Po latach, kiedy te dzieci były już dorosłe, przebadano, ile z nich nadal należy do Kościoła. Wyniki były druzgocące - przypomniała.

Prof. dr hab. Viara Maldijeva jest profesorem w Katedrze Bałkanistyki UMK w Toruniu, ekspertem Komisji Budowy Gramatycznej Języków Słowiańskich przy Międzynarodowym Komitecie Slawistów oraz członkiem Komisji Języka Religijnego przy Międzynarodowym Komitecie Slawistów. Obszarem jej zainteresowań jest m.in. język duchowości. Publikowała na ten temat np. w serii „Język religijny dawniej i dziś” oraz „Religijność alternatywna”.

Spotkanie z prof. Maldijevą odbyło się w sali teatralnej przy kościele św. Jana Bosko w Lubinie. Jego organizatorami były parafia św. Jana Bosko w Lubinie oraz Wspólnota Wiara i Rozum.