Watra zapłonęła po raz 38.

Roman Tomczak Roman Tomczak

publikacja 04.08.2018 12:21

Niewielka wieś Michałów k. Chojnowa na dwa dni stała się światową stolicą Łemków.

Watra zapłonęła po raz 38. Na scenie tegorocznej "Watry" zaprezentowały się m. in. dzieci z łemkowskiego zespołu "Lastiwoczka". Roman Tomczak /Foto Gość

"Łemkowska Watra na Obczyźnie" to jedno z najważniejszych w roku spotkań tej grupy etnicznej.

Pochodzący z Karpat Łemkowie zostali w 1947 roku przymusowo przesiedleni przez ówczesne władze polskie na tereny północnej i zachodniej Polski. 

Duże ich skupiska znajdują się dziś m.in. w Przemkowie i innych miejscowościach powiatu polkowickiego. Podczas organizowanych od 1979 r. "Watr na Obczyźnie" Łemkowie popularyzują swoją kulturę i demonstrują swoje przywiązanie do ziemi przodków. 

W tym roku do Michałowa przyjechało sporo ludowych zespołów łemkowskich oraz goście z wielu krajów Europy.

Każdą „Łemkowską Watrę na Obczyźnie” rozpoczyna rozpalenie ogniska (watry) przez najstarszego mieszkańca Michałowa. Od trzech lat czynność tę wykonuje Jarosław Szlachtycz. 

- Jakie to uczucie? Nie za dobre i nie za złe - uważa bohater watry. - Ja już jestem za stary. Nie za bardzo mnie to cieszy. Ale jak trzeba to trzeba - rozkłada ręce 85-letni mieszkaniec Michałowa.

Urodzony we wsi Florynka k. Nowego Sącza, nie przypomina sobie, aby w jego rodzinnych stronach była tradycja tak uroczystego rozpalania watry.

- Ja miałem wtedy trzynaście lat, ale tego nie pamiętam. Dopiero tu na zachodzie - mówi. Uroczystość rozpoczęło złożenie kwiatów pod kamieniem upamiętniającym przesiedlenie Łemków w ramach akcji Wisła w 1947 r. 

Akcja Wisła była wojskową operacją pacyfikacyjną, przeprowadzoną przez władze PRL, mającą na celu odcięcie band UPA od ich naturalnego zaplecza, w postaci Łemków, mieszkających na południowo-wschodnim terenie Polski. 

W tym celu władze komunistyczne przesiedliły m.in. Łemków, Bojków, Ukraińców i Wolinian do północno-zachodnich i zachodnich rejonów Polski. Czy Łemkowie mają żal do Polaków za akcję Wisła? 

Andrzej Kopcza, od 29 lat prezes Stowarzyszenia Łemków, organizacji mającej swoje koła m.in. w woj. dolnośląskim, lubuskim i podkarpackim, bez wahania odpowiada, że tak.

- Większość Łemków twierdzi, że wyrządzono nam krzywdę w postaci przymusowego przesiedlenia za winy popełnione przez Ukraińców, przez UPA - wyjaśnia łemkowską niechęć do Polaków Andrzej Kopcza. 

Ta niechęć i żal przetrwały u wielu Łemków przez wszystkie powojenne lata i są widoczne do dziś, choć akcja Wisła była przedsięwzięciem zaplanowanym i przeprowadzonym przez komunistów w okresie najgłębszego, powojennego stalinizmu. 

- Polacy mają do komunizmu stosunek negatywny? Nieprawda. Ja nie mam - zdradza prezes Andrzej Kopcza. Prezes Stowarzyszenia Łemków uważa, że brak paszportów w szufladach i niemożność swobodnego podróżowania nie czynił jeszcze z komunizmu zbrodniczego systemu. 

- Oczywiście wyroki bez procesów, działalność Urzędu Bezpieczeństwa i tak dalej, to było bezprawie. Ale ja mówię o PRL jako całości. Urodziłem się w 1954 roku. Każdy ma swoją krainę dzieciństwa - mówi. 

Obecnie "Łemkowska Watra na Obczyźnie" ma oficjalnie charakter integrujący. Zdaniem Marka Tramsia, starosty polkowickiego, taką właśnie rolę spełnia od kilkunastu lat Stowarzyszenie Łemków. 

- Rzeczywiście na początku ta społeczność była zamknięta, hermetyczna. Ale bardziej ze względów politycznych, z powodu systemu który wtedy panował i który niezbyt przychylnie patrzył na tego typu ruchy, bo nikt nie chciał przyznać, skąd Łemkowie, wyznawcy prawosławia, znaleźli się na trenie naszego powiatu. 

Dziś to są uroczystości wybitnie integrujące i otwarte. Bardzo się z tego cieszę. To bezsprzeczna wartość tego spotkania. Na tym, jako władzom samorządowym zawsze bardzo nam zależało - mówi starosta Tramś.

Ciekawym elementem tegorocznej, 38. „Łemkowskiej Watry na Obczyźnie” był aspekt świętowania stulecia powstania Ruskiej Ludowej Republiki Łemków (tzw. Republiki Florynckiej), jedynego w dziejach państwa łemkowskiego. 

O łemkowskim państwie, które istniało tylko dwa lata, traktował wykład dr Katarzyny Pfeifer. Tematowi temu poświęcona była także specjalna wystawa.

Mimo, że Republika Floryncka była jednym z najdonioślejszych dokonań w dziejach tej grupy etnicznej, prezes Andrzej Kopcza uważa, że inicjatywa ta od samego początku skazana była na niepowodzenie. 

- Łemkowyna nigdy nie chciała stanowić odrębnego organizmu państwowego, bo jej działacze od początku mieli świadomość, że są za słabi. Nikt rozsądny nie wierzył, że państwo takie może istnieć - zaznacza prezes Stowarzyszenia Łemków.

Jednak w oficjalnej nazwie łemkowskiej watry w Michałowie od prawie 40 lat stale pojawia się sformułowanie "na obczyźnie". Łemkowie nigdy nie zapomnieli skąd pochodzą, przez co ich integracja z sąsiadami zawsze była niełatwa.

- Młodsze pokolenia nie mają tego bagażu doświadczeń, traumy akcji Wisła, co starsi, ale zmiana w przyszłości oficjalnej nazwy na  watrę „na swoim” raczej jest niemożliwe - uważa prezes Kopcza. 

- Pewne przeżycia i pewne doświadczenia wyniesione z domu opowieści będą dalej przypominały, że nasze miejsce to góry. Mimo, że tutaj już jesteśmy bardzo zakorzenieni, to jednak to nie jest to miejsce - przyznaje prezes Stowarzyszenia Łemków.

Jak można przeczytać w oficjalnym serwisie łemkowskim propagującym watrę w Michałowie, jest to "ognisko, przy którym zasiadały kiedyś pokolenia Łemków, śpiewając i rozmawiając w swoim ojczystym języku, snując marzenia o swojej przyszłości, w poczuciu wspólnoty szukając ukojenia po przykrych losach historii".