Krok po kroku

Gość Legnicki 29/2018

publikacja 19.07.2018 00:00

– Po formacji zakonnej sam patrzę na te obiekty inaczej niż jeszcze dwa lata temu. Już nie od strony historycznej, ale duszpasterskiej – mówi Krystian Michalik.

Jędrzej Rams: Znamy się sprzed czasów twojego wstąpienia do zakonu cystersów. Jak mam do ciebie mówić? Krystian czy raczej Wawrzyniec?

Krystian Michalik: Do wyboru. Imię chrzcielne jest niezmywalne, ale w klasztorze w Wąchocku, gdzie obecnie żyję, w użyciu jest imię Wawrzyniec. Sam wybór imienia jest ciekawy. Ojcu opatowi kandydat podaje trzy imiona, z czego jedno podkreśla. Ja podkreśliłem Wawrzyńca. Zgodnie z tradycją dobrze jest też przypatrzeć się wezwaniom kościołów parafii, z której pochodzi dany kandydat do klasztoru. Tak było chociażby z ojcem Mikołajem Lutterottim, przedwojennym benedyktynem z Krzeszowa. Jego kościół parafialny był właśnie pod wezwaniem św. Mikołaja. Cystersi bardzo czcili św. Wawrzyńca. Stąd też chociażby wezwanie kościoła w Krzeszówku... no nie wspomnę już o tym, że w samej bazylice w Krzeszowie są aż trzy jego przedstawienia.

Dostępne jest 42% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.