„W ciemności i dymie idziemy po schodach. Trzy »strzały« w sufit, żeby schłodzić gazy. Potem piętro niżej: drzwi do sypialni, pali się łóżko. Rozgorzenie duże, gazy podsufitowe się palą, kuchnia też”...
To było pierwsze spotkanie strażaków GPR z trenażerem symulującym pożar w mieszkaniu. Opinie były bardzo dobre. Być może Draeger zawita tu znowu.
Roman Tomczak /Foto Gość
Na terenie Jednostki Ratownictwa Górniczo-Hutniczego KGHM w Sobinie przez trzy dni parkował jedyny w Polsce mobilny trenażer do symulowania pożaru w pomieszczeniach. – To jest symulator do treningu z żywym ogniem. Strażacy mogą tu trenować gaszenie źródeł ognia w jego różnych postaciach, jakie występują w zamkniętych pomieszczeniach, np. mieszkaniach. To dużo bardziej wymagające ćwiczenie niż trenowanie na wolnym powietrzu. Tu skala trudności jest nieporównywalnie większa, a podobieństwo do rzeczywistego pożaru jest niemal stuprocentowe – tłumaczy Tomasz Małyszczyk z firmy Draeger.
Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.