Zbyt lekki ton

Ks. Marek Gancarczyk Ks. Marek Gancarczyk

|

GN 39/2017

publikacja 28.09.2017 00:00

A co ze zbawieniem mieszkańców wspomnianej diecezji Trewir?

Zbyt lekki ton

Raz po raz spotykam się z opiniami, że katolik nie powinien płakać nad kościołami zamienianymi w puby. Taka kolej rzeczy. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz coś takiego zdarza się w historii Kościoła. Po świetności Kościoła w Afryce Północnej czy na terenach dzisiejszej Azji Mniejszej zostały tylko resztki zasypane piaskiem pustyni. Z podobnym procesem mamy obecnie do czynienia na zachodzie Europy. Na przykład diecezja Trewir jeszcze niedawno miała kilkaset parafii, a dzisiaj, po połączeniu wielu, jest ich znacznie mniej. Podobnych przykładów każdy, kto choć trochę interesuje się sprawami Kościoła, może podać bez liku. Zwolennicy przedstawionego na wstępie poglądu uważają, że nie ma się czym przejmować. Zależnie od czasu i miejsca wspólnoty chrześcijańskie rozkwitały, by następnie zmarnieć. Wiem, że tak było w historii, a teraz dzieje się na naszych oczach, ale łatwość, z jaką niektórzy przechodzą do porządku nad tymi zjawiskami, nie daje mi spokoju. Ks. Wojciech Węgrzyniak w rozmowie z „Gościem” przytacza wiele biblijnych argumentów za – jak to nazwałem – łatwym podejściem do problemu. Na przykład kiedy św. Piotr zapytał o los św. Jana: „Panie, a co z tym będzie?”, usłyszał ni mniej, ni więcej: a co cię to obchodzi (ss. 20–22).

Wiem, że nie należy wpadać w panikę. Bóg jest większy od wszystkich kryzysów, a spokój oraz wytrwałość są mocno związane ze zdrową chrześcijańską pobożnością. Wiem też, że w pierwszej kolejności muszę się troszczyć o Boga w moim życiu. Wiem ponadto – i nie stanowi to dla mnie większego problemu – że Kościół jako całość nie upadnie, przetrwa aż do końca czasów. Jest to dla mnie jasne jak słońce. Wiem też, że Kościół nie jest mój, tylko Chrystusowy, więc niech Chrystus przede wszystkim o niego się martwi. Ja to wszystko wiem. I ja to wszystko rozumiem – poza tym lekkim tonem. Bo w całej sprawie nie chodzi przecież o to, czy Kościół jako instytucja ma się lepiej, czy gorzej. Ale o to, co dzieje się z ludźmi w miejscach, gdzie Kościół zapadł się pod ziemię i już go nie ma. Czy ich droga do Boga skróciła się, czy raczej wydłużyła? Co ze zbawieniem mieszkańców wspomnianej diecezji Trewir? Chyba że tego rodzaju pytań, jako zbyt prostackich, nie należy stawiać…•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.