Trzy ślady po kulach

Jędrzej Rams

|

Gość Legnicki 34/2017

publikacja 24.08.2017 00:00

Ponieważ w tym roku mija 35 lat od tzw. wydarzeń lubińskich, tegoroczne centralne obchody rocznicy podpisania porozumień sierpniowych oraz Dnia Solidarności i Wolności odbędą się właśnie w Lubinie.

Trzej zabici nie są anonimowi, a ich krewni biorą udział w uroczystościach.  Na zdjęciu składanie kwiatów w 2016 roku. Trzej zabici nie są anonimowi, a ich krewni biorą udział w uroczystościach. Na zdjęciu składanie kwiatów w 2016 roku.
Jędrzej Rams

W czwartek 31 sierpnia rozpoczną się oficjalne obchody 35. rocznicy wydarzeń znanych jako zbrodnia lubińska. W tym roku gościem specjalnym uroczystości rocznicowych będzie Andrzej Duda. To będzie druga w historii tego miejsca wizyta prezydenta RP. W 2007 r. Lubin odwiedził Lech Kaczyński, który powiedział: „Ci, którzy bronili Polski w roku 1939, i ci, którzy jako prawie nieuzbrojona armia 63 dni walczyli na ulicach Warszawy, wszyscy ci ludzie wykazywali odwagę, pogardę dla śmierci, determinację. I taką samą odwagę wykazali mieszkańcy Lubina 25 lat temu – tutaj, na tym placu. (...) Bez odwagi nie ma zwycięstw, a miejscem dla czczenia tej odwagi Lubin jest znakomity”.

Tegoroczne obchody zainauguruje Eucharystia w kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej (ul. Hugo Kołłątaja 4) o 11.00. Po niej uczestnicy uroczystości przejdą pod pomnik Pamięci Ofiar Lubina 1982 na Wzgórzu Zamkowym, gdzie na 13.00 planowany jest Apel Poległych. Następnie wręczone zostaną odznaczenia państwowe. O 13.45 przemówi prezydent Duda.

35 lat bez sprawiedliwości

Zbrodnia lubińska – tak zwykło się mówić o wydarzeniach, jakie rozegrały się w stolicy polskiej miedzi w rocznicę podpisania porozumień sierpniowych. Był to rok 1982. Trwał wprowadzony 13 grudnia 1981 r. stan wojenny. Na ulice miasta wyszło kilka tysięcy osób, którym naprzeciw ruszyły zwarte oddziały ZOMO mające rozpędzić demonstrantów. Władza komunistyczna postanowiła pokazać, że jest silna. Ściągnięte m.in. z Wrocławia jednostki ZOMO nie patyczkowały się z manifestującymi. W pewnym momencie milicjanci zaczęli strzelać z długiej broni. Od kul zomowców zgięło trzech mężczyzn: Michał Adamowicz, Andrzej Trajkowski i Mieczysław Poźniak.

Przez wiele lat sprawcy pozostawali bezkarni. Pierwszej rzekomej próby wyjaśnienia sytuacji podjęły się co prawda władze PRL, ale – jak się okazało – „nie były w stanie” wykryć sprawców. Broń użyta podczas tłumienia manifestacji przed oddaniem do badań prokuratorskich została kilkukrotnie przestrzelona. To uniemożliwiło wykrycie w trakcie badań balistycznych, z której dokładnie broni padły strzały. Dodatkowo już po trzech latach broń ta została sprzedana do Algierii. Budynki ze śladami po kulach zostały bardzo szybko otynkowane. Wszelkie ślady tak zacierano, że prokuratorzy, szukając jakichkolwiek dowodów, udali się po pomoc do księży z Lubina, by ci z ambon nawoływali do przynoszenia do nich znalezionych podczas zamieszek pocisków i łusek.

Zbrodnia lubińska znalazła się też w tzw. raporcie komisji Rokity, ale niewiele z tego wyniknęło. W 1991 r. ruszył proces w Sądzie Wojewódzkim we Wrocławiu. Trwał on aż 17 lat. Początkowo na ławie oskarżonych zasiadło siedem osób, jednak w miarę jak postępował, w stosunku do aż czterech z nich zarzuty prokuratorskie ulegały przedawnieniu. Nie znaleziono sprawców bezpośrednich.

Jednym z głównych symboli tej bezkarności był kpt. Jan M., zastępca komendanta KM MO w Lubinie. Był on bezpośrednim dowódcą działań 31 sierpnia 1982 roku. W 2007 r. został skazany na 3,5 roku więzienia. W myśl orzeczenia sądu komendant Komendy Miejskiej MO w Lubinie mjr Franciszek G. i jego zastępca por. Jan M. udzielili szczegółowego instruktażu funkcjonariuszom desygnowanym do wzięcia udziału w zabezpieczeniu ładu i porządku na terenie miasta. „W czasie instruktażu podniesiono zagadnienia broni palnej, zakazując jej użycia bez rozkazu” – pisano w późniejszych raportach na temat wydarzeń z sierpnia 1982 roku w Lubinie.

Do dziś nie wiemy, kto wtedy wydał rozkaz otwarcia ognia do robotników. Podczas kolejnych rocznic zbrodni lubińskiej Bogusław Orłowski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Zagłębia Miedziowego, upominał się o osądzenie i doprowadzenie do odbycia kary sprawców tego morderstwa. – Co mam odpowiedzieć członkom rodzin zastrzelonych lubinian? W ich sercach jest ciągle niezagojona rana. Po katolicku dawno przebaczyliśmy. Nie możemy się jednak pogodzić, że współwinny, prawnie oskarżony chodzi ciągle po ulicach naszego miasta! Po konsultacjach w związku i z parlamentarzystami zdecydowaliśmy, że zwrócimy się do ministra sprawiedliwości o zbadanie, czy sądy odpowiednio zareagowały, by winny tej tragedii odsiedział swoją karę! – zapowiadał B. Orłowski.

Dopiero przed miesiącem, po 35 latach od zbrodni, Jan M. został doprowadzony do zakładu karnego, gdzie ma odbyć wyrok.

Srebrna moneta na koralową rocznicę

Wielkie obchody w Lubinie doczekały się też symbolicznego upamiętnienia. Narodowy Bank Polski na trzy dni przed obchodami rozpocznie emisję specjalnej, okolicznościowej monety. Będą na niej trzy postacie, trzy ślady po kulach, szarfa i dwa goździki. Będzie to srebrna moneta o nominale 20 zł z napisem: „35. rocznica zrywu antykomunistycznego w Lubinie”.

Inicjatorem jej wydania był prezydent Lubina Robert Raczyński. Zaprojektowała ją Dobrochna Surajewska, rzeźbiarka specjalizująca się w tworzeniu monet i medali, której prace były nagradzane na międzynarodowych konkursach. Wśród kilku projektów początkowo faworytem lubinian był ten, w którym chciano wykorzystać słynną fotografię Krzysztofa Raczkowiaka, na której widzimy kilku manifestantów niosących śmiertelnie ranionego Michała Adamowicza. Polityka monetarna banku zabrania jednak przedstawiania na monetach osób ciągle żyjących. Dlatego zrezygnowano z tego pomysłu. Odrzucono też propozycję napisu: „zbrodnia lubińska”. Nie wybrano również słów: „zryw wolnościowy”.

Monetę będzie można kupić w oddziałach i oficjalnym sklepie internetowym banku centralnego, a także za pośrednictwem portali kolekcjonerskich. Monety okolicznościowe sprzedawane są w cenie wyższej od nominalnej.

Bez kontrowersji

Uroczystości w Lubinie będą kolejną okazją do przypomnienia tego tragicznego wydarzenia szerszej grupie odbiorców. Niestety, okazuje się, że w świadomości historycznej Polaków, gdy chodzi o obalanie systemu komunistycznego, istnieją m.in. wydarzenia w Stoczni Gdańskiej, pacyfikacja kopalni „Wujek” czy strajk w zajezdni tramwajowej we Wrocławiu, ale ciągle niewiele osób pamięta o zbrodni lubińskiej.

Przykładem na to może być nie tak dawne wykorzystanie w reklamie wódki zdjęcia Krzysztofa Raczkowiaka. Wywołało to ogromne wzburzenie całego Zagłębia Miedziowego. Prokurator postawił autorce reklamy zarzut znieważenia osób znajdujących się na zdjęciu przez mocno kontrowersyjny podpis. Prokuraturze udało się zidentyfikować tylko trzy osoby z sześciu widniejących na zdjęciu, z czego dwie już nie żyją. Ostatecznie jednak do procesu nie doszło, bo sąd przychylił się do wniosku prokuratury o warunkowe umorzenie sprawy.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.