Drzwi zawsze otwarte

Roman Tomczak Roman Tomczak

publikacja 18.01.2017 07:00

Rozpoczął się Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Z tej okazji z ks. Tomaszem Hęsiem, proboszczem parafii pw. św. Urszuli w Gwizdanowie, m. in. o wyznawcach Kościoła wschodniego otwierających drzwi proboszczowi „po kolędzie”,rozmawia Roman Tomczak.

Drzwi zawsze otwarte - W cerkwi w Studzionkach jest umieszczony obraz Matki Bożej Częstochowskiej. U mnie na komodzie ikona od księży prawosławnych, którą otrzymałem podczas pierwszego odpustu parafialnego. Takie gesty bardzo zbliżają - uważa ks. Tomasz Hęś. Roman Tomczak /Foto Gość

Roman Tomczak: Parafia w Gwizdanowie nie jest wielka, a i tak mieszka na jej terenie dużo osób innego, niż katolickie, wyznania. To wyłącznie pewnie sąsiedztwa z aż dwiema parafiami Kościołów wschodnich?

Ks. Tomasz Hęś: Istotnie, na terenie naszej parafii mieszka ponad 200 wyznawców prawosławia oraz ok. 60 członków Kościoła greckokatolickiego. Ci pierwsi to wierni dwóch parafii prawosławnych – w Studzionkach oraz w Rudnej. Grekokatolicy zaś nie mają tutaj swojej parafii i świątyni, dlatego część modli się w naszym kościele św. Urszuli, a część jeździ do  parafii grekokatolickiej w Lubinie.

To ciekawa sytuacja dla proboszcza rzymskokatolickiego. Zwłaszcza takiego, który – jak Ksiądz – nie miał do tej pory doświadczenia we współpracy duszpasterskiej z wiernymi innych Kościołów chrześcijańskich.

No, nie do końca, bowiem moją pierwszą po święceniach kapłańskich parafią była wspólnota w Karpaczu, na terenie której znajduje się Świątynia Wang, gdzie modlą się ewangelicy. Proboszcz Zenon Stoń i pastor Edwin Pech organizowali w styczniu nabożeństwa ekumeniczne, na przemian w kościele katolickim i Świątyni Wang. W Karpaczu powstał nawet chór ekumeniczny. A tu, w parafii w Gwizdanowie mam miejscowości, w których połowa to katolicy, a druga połowa prawosławni.

A więc są także mieszane małżeństwa?

Oczywiście, to nie uniknione. Jeżeli pojawia się miłość dwojga ludzi, to inność wyznania nie jest dla nich przeszkodą.

A kto częściej chrzci dzieci z podzielonych wyznaniowo rodzin, ksiądz katolicki czy prawosławny?

W większości ja, ale są też takie rodziny, w których jedno dziecko jest katolikiem a drugie prawosławnym. Kilkakrotnie udzielałem sakramentu chrztu św. dzieciom z mieszanych wyznaniowo małżeństw.

Czu przychodząc na parafię w Gwizdanowie miał Ksiądz jakiś pomysł na jej funkcjonowanie biorąc pod uwagę jej specyfikę?

Nie, bo ja w ogóle nie wiedziałem, że jest wielowyznaniowa (śmiech)! Na pierwszym odpuście dowiedziałem się, że co roku są na niego zapraszani księża prawosławni: ks. proboszcz Sławomir Sorokanycz z parafii w Studzionkach i ks. mitrat Sławomir Kondratiuk z parafii w Rudnej.

Ale dopiero podczas kolędy przekonałem się, jak wielu wyznawców prawosławia żyje w miejscowościach należących do mojej parafii - w Gwizdanowie, Orsku, Kębłowie, Gawronach, Gawronkach, Wysokich. To jest chyba jedyna taka mała parafia w naszej diecezji , gdzie jest tylu wyznawców prawosławia i Kościoła grekokatolickiego.

W pierwszym miesiącu na nowej parafii zostałem zaproszony na festyn w Orsku. Niektórych parafian już znałem z kościoła, ale zauważyłem też nowe twarze. Zagadnąłem młodą rodzinę: „A państwo skąd? No stąd – odpowiedzieli. A, to szkoda, że nie widujemy się na Mszach świętych - powiedziałem. A na to oni: „Bo my jesteśmy prawosławni”.

Podobnych sytuacji było jeszcze kilka. Ale było i na odwrót, że prawosławni podpytywali mnie, nowego proboszcza, jaki mam stosunek do innych wyznań.

I co Ksiądz im odpowiadał?

Że cieszę się, że są. Że Pan Bóg jest jeden. Że idziemy wspólną drogą do zbawienia.

I nie chce ich Ksiądz nawrócić na katolicyzm?

Nie chcę szukać i eksponować tego, co dzieli. My tutaj odnajdujemy to, co łączy nasze wspólne, codzienne życie i wyznanie. I to jest ważne. Inaczej można wyrządzić wiele złego. Nawracanie innych jest ważne, ale w wielu przypadkach wymaga czasu, świadectwa.

Mnie bardzo cieszy, kiedy widzę, jak prawosławny mąż uczestniczy z żoną, katoliczką, we Mszy świętej, a czasami bierze udział w rekolekcjach. To jest właśnie to, co nas łączy, to, czego szukamy w tej parafii.

Wiele razy podczas kolędy otwierają mi drzwi rodziny prawosławne. Trudno opisać, jak bardzo są to dla mnie radosne chwile, kiedy mogę z nimi porozmawiać, podzielić się swoją wiarą.

A prawosławni nie chcą Księdza nawrócić?

Nie (uśmiech). My tu żyjemy w naprawdę wielkim do siebie szacunku i zgodzie mimo, że kiedyś nasze drogi się rozeszły. To samo dostrzegamy u naszych wiernych. Wierni to widzą u nas. I jest to chyba i dla nas i dla nich dobry wzorzec postępowania.