Beata Szydło w ZG "Rudna". Dyrekcja informuje o piątej ofierze wstrząsu.

Roman Tomczak Roman Tomczak

publikacja 30.11.2016 16:47

Premier polskiego rządu spotkała się z zarządem KGHM i dyrektorami kopalń. Jej wizyta miała związek z tragicznym wypadkiem w kopalni "Rudna". Beata Szydło zapewniła, że rodziny ofiar i poszkodowani znajdą wsparcie ze strony państwa. Krótko po jej wizycie poinformowano o piątej ofierze tąpnięcia.

Beata Szydło w ZG "Rudna". Dyrekcja informuje o piątej ofierze wstrząsu. Premier Szydło spotkała się z kadrą kierowniczą kopalni ZG "Rudna" i władzami KGHM Roman Tomczak /Foto Gość

Od południa w ZG "Rudna" oczekiwano na rządową delegację, awizowaną od rana przez rzecznika rządu. W jej składzie oprócz pani premier znaleźli się m.in. minister zdrowia Konstanty Radziwiłł oraz Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego premiera. Minister Radziwiłł zatrzymał się w Lubinie, gdzie w szpitalu przebywa część spośród poszkodowanych górników.

Zarówno dziennikarze, jak i mieszkańcy Zagłębia Miedziowego oczekiwali kolejnych informacji na temat tego, co dzieje się pod ziemią, gdzie na głębokości 1100 m trwa walka ratowników o dotarcie do zasypanych górników.

Pomimo że na chwilę przed wyjazdem z Polkowic premier Szydło spotkała się na krótko z dziennikarzami, nie powiedziała niczego nowego o sytuacji zasypanych pod ziemią górników. Przekonywała, że rząd jest gotów udzielić każdej niezbędnej pomocy rodzinom ofiar.

- Teraz najważniejszą sprawą jest dotarcie do pozostałych górników. Nadal czekamy na informacje od służb ratowniczych. Spotkałam się z ratownikami, którzy zjeżdżali pod ziemię. Mówili: jedziemy po swoich braci. Można tylko powiedzieć: "Szczęść Boże" w tych poszukiwaniach - powiedziała premier Szydło.

Krótko potem kolejny komunikat podał Paweł Markowski, dyrektor ZG "Lubin". Potwierdził informację, że odnaleziono piątą ofiarę wczorajszego wstrząsu. Jest nim mieszkaniec Bolesławca. - Takiego wstrząsu nie mieliśmy nigdy w historii KGHM. Epicentrum wstrząsu było w odległości 500 m od komory maszyn, a mimo to doszło tam do tragedii - powiedział dyrektor Markowski.

Przypomnijmy - wczoraj wieczorem w jednym z oddziałów kopalni "Rudna" w Polkowicach doszło do podziemnego wstrząsu górotworu. W wyniku tąpnięcia zawalił się chodnik na długości 1,5 km, zasypując skałami komorę maszyn ciężkich. W strefie zagrożenia pracowało ok. 30 górników.

Większość osób udało się bezpiecznie ewakuować na powierzchnię, jednak bilans tego wstrząsu jest tragiczny: pięciu górników zbadać wszelkie okoliczności tego wypadku.