Dziesięć słów? Wystarczy

Roman Tomczak

|

Gość Legnicki 43/2016

publikacja 20.10.2016 00:00

– Dla mnie to oczywiste, że jeżeli Pan Bóg dał mi w życiu tyle szczęścia, zdrowie, rodzinę, to powinnam się tym szczęściem podzielić – mówi Kalina Kabat. – Dlatego pracowałam w wolontariacie. Dlatego pojechałam na misje.

– Jedyną rzeczą, jaka może zmienić te dzieci, jest czułość, której dotąd nie zaznały – mówi polska misjonarka. – Jedyną rzeczą, jaka może zmienić te dzieci, jest czułość, której dotąd nie zaznały – mówi polska misjonarka.
Archiwum Kaliny Kabat

Po raz pierwszy o tym, żeby zostać misjonarką, pomyślała w piątej klasie szkoły podstawowej. Wcześnie, jak na życiowe decyzje. – To było jakieś kółko historyczne... Czy może wiedzy o świecie? Nie pamiętam. Oglądaliśmy film, dokument. Pamiętam, że występował w nim misjonarz. Opowiadał o swoim życiu, powołaniu. Na koniec filmu prosił widzów o pomoc. I tą prostą prośbą trafił mnie prosto w serce. Wkrótce zorganizowałam pierwszą w życiu samodzielną akcję charytatywną. To było chyba coś o aniołach. Zebrałyśmy z kilkoma koleżankami sporo rzeczy, jakichś przyborów szkolnych, i wysłaliśmy mu – opowiada. Dlaczego właśnie ją ujęła prośba misjonarza? Przecież mówił z ekranu do całej klasy? – Nie wiem. Mam w sobie coś takiego, że chcę pomagać innym – mówi Kalina.

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.