Tak długo, aż wyproszę

Jędrzej Rams

|

Gość Legnicki 32/2016

publikacja 11.08.2016 00:00

Wchodzący głównym wejściem do bazyliki mniejszej pw. Wniebowzięcia NMP w Krzeszowie widzą nad swoimi głowami napis: „Domus Gratiae Sanctae Mariae”. Dom Łaski Świętej Maryi. O jakich łaskach mowa?

	Pielgrzymi przybywają tutaj na piechotę, autokarami czy  na rowerach  – to największe śląskie sanktuarium maryjne. Pielgrzymi przybywają tutaj na piechotę, autokarami czy na rowerach – to największe śląskie sanktuarium maryjne.
Jędrzej Rams

Ubiegły rok zamknął się liczbą 120 tys. pielgrzymów i turystów, którzy dotarli do krzeszowskiego sanktuarium. To dobry wynik, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę jego położenie – z dala głównych szlaków komunikacyjnych – i to, że wciąż nie jest ono w kraju zbyt popularne. Ale dziś, po latach przywracania mu świetności, trwa jego promocja – od mediów katolickich, przez świeckie różne instytucje i organizacje, po reklamę szeptaną. A o czym szepczą pielgrzymi? Przede wszystkim o łaskach, jakie można tam wymodlić. W Krzeszowie jest kilka ram, w których umieszczono podziękowania za uzdrowienia oczu czy nóg. Niestety, są też puste ramy. Przyczyną tego nie jest jednak brak łask, lecz raczej grabież złota i srebra dokonana przez Prusaków po sekularyzacji tutejszego opactwa w 1810 roku. Zatem dawniej można było tu wyprosić wiele łask. Czy i teraz tak jest?

Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.