Krzyż na żydowskim cmentarzu

Roman Tomczak

publikacja 06.06.2016 17:56

Nad zbiorowym grobem więźniów obozu koncentracyjnego stoi krzyż. Kiedyś to miejsce było cmentarzem żydowskim. Dla Żydów to nadal miejsce uświęcone.

Krzyż na żydowskim cmentarzu Na mogile więźniów obozu koncentracyjnego ludzie palą znicze, młodzież przynosi kwiaty Roman Tomczak /Foto Gość

W lipcu ub.r. zakończyły się tu archeologiczne prace sondażowe. Miały zbadać, czy w ostatnich miesiącach wojny Niemcy pochowali tam prawie dwustu więźniów. Pieniądze na badania dało miasto.

Jak mówi Anna Pansewicz, doktorantka Uniwersytetu Wrocławskiego i kierownik prac, udało się zlokalizować dwa masowe groby. - Upewniliśmy się, że jest to miejsce spoczynku zamordowanych więźniów z kilku krajów.

Zespół Anny Pansewicz miał na prowadzenie prac archeologicznych w tym miejscu wszelkie potrzebne zezwolenia. Są aktualne do dziś. Nad jednym ze zlokalizowanych grobów lokalne Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne ustawiło krzyż. Wkrótce pojawiły się tam znicze i kwiaty. 1 listopada przy krzyżu odprawiono Mszę św.

Ukoronowaniem badań Anny Pansewicz miała być ekshumacja szczątków. Pieniądze na to obiecał Urząd Marszałkowski. Na wiosnę tego roku z władzami uniwersytetu skontaktował się rabin Michael Schudrich, przewodniczący Komisji Rabinicznej ds. Cmentarzy. Rabin Schudrich, który jest także naczelnym rabinem Polski, pytał, jak się to stało, że prace archeologiczne przeprowadzono bez zawiadomienia środowisk żydowskich. Pismo o podobnej treści trafiło także do władz Kamiennej Góry.

Komisja Rabiniczna ds. Cmentarzy ustaliła bowiem, że prace archeologiczne na tym trenie prowadzone były przy użyciu ciężkiego sprzętu. Jak pisze komisja w liście przesłanym do naszej redakcji, działania takie stoją w sprzeczności z tradycją żydowską, która wyraźnie zakazuje ingerowania w strukturę ziemi na cmentarzach żydowskich z uwagi na niebezpieczeństwo naruszenia kości zmarłych.

"Wierzymy, że szczątki ludzkie pozostają w łączności z ludzką duszą, a zatem ich naruszanie równa się zakłócaniu spokoju zmarłego. Zatem wszelkie prace ziemne mające miejsce na cmentarzach żydowskich winny odbywać się przy konsultacji i pod nadzorem Komisji, która w tym właśnie celu została powołana" - czytamy w liście.

Anna Pansewicz zapewnia, że po żydowskich grobach nie jeździł ciężki sprzęt, a pochówki żydowskie oddalone są co najmniej kilkanaście metrów od miejsca wykopalisk. Nieoficjalnie mówi się, że przedmiotem niepokoju środowisk żydowskich może być także krzyż, który stoi obecnie w granicach dawnego cmentarza żydowskiego. Do tego aspektu również odniosła się Komisja Rabiniczna ds. Cmentarzy.

"Upamiętnienie mogiły masowego grobu więźniów nie zostało z nami w żaden sposób konsultowane, co pozwoliłoby ustalić, czy grób ten faktycznie znajduje się w obrębie przedwojennych granic cmentarza, pomóc w ustaleniu dokładnej lokalizacji grobu nieinwazyjnymi metodami (zgodnymi z prawem żydowskim), czy też w końcu wspólnie zastanowić się nad formą upamiętnienia.

Tymczasem strona żydowska została pozbawiona możliwości udziału w odkrywaniu wojennej historii tego cmentarza i wspólnym oddaniu hołdu ofiarom obozu koncentracyjnego w Gross Rosen" - czytamy w liście.

Robert Główczyk z kamiennogórskiego Regionalnego Tygodnika Informacyjnego podaje, że do jego redakcji także wpłynęło pismo w tej sprawie, tym razem od Komisji ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich.

- Komisja informuje w nim, że w sprawie byłego cmentarza żydowskiego toczy się postępowanie, którego konsekwencją może być zakaz stawiania
na tym terenie budynków i budowli - informuje dziennikarz.

Co więc dalej z pracami archeologicznymi na terenie cmentarza? Dla Anny Pansewicz już tylko toczący się spór oznacza wstrzymanie prac i dotacji. Do tego jeszcze Komisja Rabiniczna ds. Cmentarzy wyraźnie pisze, że jej celem jest niedopuszczenie do kolejnych prac ziemnych w tym miejscu, bo niesie to za sobą ryzyko naruszenia spoczywających w ziemi szczątków ludzkich.

"Z punktu widzenia prawa żydowskiego, w ramach którego Komisja działa, cmentarz jest tam, gdzie znajdują się ludzkie szczątki, niezależnie od tego, czy zewnętrzne oznaki cmentarza zostały zniszczone, granice uległy zatarciu czy też cmentarz został zabudowany" - czytamy w liście od komisji.

Już teraz od wyjaśnienia całej sprawy Urząd Marszałkowski uzależnił przyznanie środków na dalsze badania. Dla Kamiennogórskiego Stowarzyszenia Historyczno-Kulturalnego oznacza to próbę storpedowania starań o godne upamiętnienie ofiar. - Można powiedzieć, że wszyscy chcą tego samego: godnego upamiętnienia. Jedni mówią o tym przez ostatnie 70 lat, my działamy - komentuje Rafał Czerniga ze stowarzyszenia.

Tzw. mały cmentarz żydowski w Kamiennej Górze zlikwidowały w latach 60. ub.w. władze komunistyczne, po czym urządzono tam park. Macewy rozdano okolicznym kamieniarzom, a z cegieł domu pogrzebowego budowano altanki. Teren ten służył też przez jakiś czas jako dzikie wysypisko śmieci. W Kamiennej Górze jest jeszcze tzw. stary cmentarz żydowski, wpisany do rejestru zabytków.