Zbieg okoliczności na 1046 m n.p.m.

Jędrzej Rams

publikacja 08.03.2016 20:48

Symbole ŚDM dotarł na kilka chwil na Przełęcz Okraj, by jednać narody.

Zbieg okoliczności na 1046 m n.p.m. Krzyż i ikona Światowych Dni Młodzieży na Przełęczy Okraj Jędrzej Rams /Foto Gość

Po pożegnaniu w Kamiennej Górze symbole Światowych Dni Młodzieży miały trafić do Lubania w campusie Zgorzelec. W ostatnim momencie pojawiła się jednak myśl, by symbolicznie podkreślić 1050. rocznicę chrztu Polski.

Dobrym miejscem na modlitewne podziękowanie Bogu za dar chrztu świętego mogła być wizyta na przejściu granicznym na Przełęczy Okraj. Jest to dawne najwyżej położone drogowe przejście graniczne Polski, dzisiaj wewnętrzne UE, a znajduje się na wysokości aż 1046 m n.p.m.

- Symbole powinny docierać tam, gdzie są podziały. Tu jest podział między narodami, więc myślę, że dobrze że one tu trafił - mówią Martyna, Asia i Anita, wolontariuszki ŚDM. .

- Jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się tutaj pomodlić. To bardzo symboliczne, wymowne miejsce. Tutaj bierze początek wiele szlaków turystycznych i narciarskich. Taka jest idea krzyża, by trafiał on w różne miejsca. To też to spotkanie jest niejako w podzięce za chrzest, który przeszedł właśnie od Czechów. Jaki dziwny zbieg okoliczności że otrzymaliśmy od nich chrzest przed 1000 lat a dzisiaj spłacamy w pewien sposób dług, bo wielu księży z Polski dzisiaj pracuje w Czechach - mówił ks. Paweł Adres.

Zbieg okoliczności na 1046 m n.p.m.   Wolontariusze ŚDM Jędrzej Rams /Foto Gość Pogoda spłatała jednak wielkiego figla organizatorom spotkania, ponieważ nagłe załamanie pogody i bardzo duże opady śniegu sprawił, że bardzo ciężko było podjechać na Przełęcz nie tylko samochodom ciężarowym ale nawet busowi wożącymi symbole ŚDM.

- Piękna sceneria, chociaż nieco ekstremalna. Właśnie o to chodzi, bo wybieramy takie miejsca, gdzie krzyż nie jest obecny na co dzień. Taka jest idea bowiem idea peregrynacji. Docierają więc do domów dzieci, poprawczaków, marketów. By jednoczyć ludzi i przypominać, co mamy dzięki Jezusowi. W Czechach nie to chrześcijaństwo zanikło. Teraz się powoli odradza. Zważywszy na to się jednak spotkaliśmy myślę, że się jest nadzieja, że się odrodzi. Może po naszym spotkaniu coś się ruszy? - mówi Ewa Kociołek.