Chcieli być pochowani w mundurach

Jędrzej Rams

publikacja 28.12.2015 13:09

Legniczanie jeszcze pamiętają o powstaniu wielkopolskim. Ale jak długo?

Chcieli być pochowani w mundurach Znicze, kwiaty i modlitwa dla powstańców Jędrzej Rams /Foto Gość

28 grudnia, z okazji 97. rocznicy wybuchu zrywu, na cmentarzu komunalnym w Legnicy spotkali się ci, którzy ciągle pamiętają o powstańcach wielkopolskich, jakich bieg historii rzucił po II wojnie światowej do grodu nad Kaczawą. Przyjmuje się, że mogło być ich tutaj nawet około 40.

Od samego powstania minęło prawie 100 lat, więc nie dziwi fakt, że wszyscy ci bohaterowie znaleźli już miejsce wiecznego odpoczynku na legnickiej nekropolii. Stąd też i pamięć o ich czynie jest połączona z modlitwą za ich dusze. - Niektórzy chcieli nawet, by pochować ich w mundurach z powstania wielkopolskiego. O, chociażby tutaj spoczywający Jan Patera - mówił Czesław Kowalak, prezes Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego.

Podczas tej skromnej uroczystości obecni byli potomkowie powstańców. - Kiedy wybuchła II wojna światowa, tato musiał się uciekać z Gniezna. Ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem w Krakowie. I ja właśnie pod zmienionym nazwiskiem i na wygnaniu się urodziłem. Po wojnie trafiliśmy na Dolny Śląsk. Tato bardzo przeżywał powstanie. Stracił w nim kolegów. Dzięki towarzystwu miał z kim rozmawiać, wspominać tamte wydarzenia. W domu bardzo często o tym opowiadał - opowiada Romuald Romanowski, syn Józefa Romanowskiego.

W Legnicy pamięć o powstaniu przez całe lata była dosyć żywa. Już w 1968 roku nadano imię Powstańców Wielkopolskich Szkole Podstawowej nr 1. Ich imię nosi też jeden z najważniejszym dla miasta skwerów, ten znajdujący się tuż przy Rynku i legnickiej katedrze. Stanisław Misiek, jeden z byłych powstańców, zżył się z Legnicą i tak ofiarnie dla niej pracował, że otrzymał tytuł Honorowego Obywatela.

- Ta pamięć jest sporą osobliwością, bo przecież jesteśmy poza Wielkopolską. W Legnicy jest bardzo przyjazny klimat dla pielęgnowania tradycji, ale fakt, jest nas coraz mniej - mówił Czesław Kowalak, .

W tym roku na cmentarzu pojawiło się bowiem tylko około 20 osób. Połowę z tego stanowili członkowie rodzin powstańców, a drugą dzieci z "jedynki" z wychowawcami.