Z książki telefonicznej na listę wypominkową

Jędrzej Rams

publikacja 31.10.2015 21:41

Już po raz 29. w Sokolikach w Rudawach Janowickich modlono się za zmarłych ludzi gór.

Z książki telefonicznej na listę wypominkową To jedyna i niepowtarzalna liturgia w Sokolikach Jędrzej Rams /Foto Gość

Raz do roku niewielkie Sokoliki stają się centrum modlitwy górskiej. Jest tak w okolicach uroczystości Wszystkich Świętych, kiedy to miłośnicy gór wchodzą tutaj, by modlić się na Eucharystii za swoich przyjaciół, którzy odeszli do Pana.

Liturgię od lat sprawują dwaj kapłani - ks. Zenon Stoń oraz ks. Michał Gołąb.

- Za wstawiennictwem świętych chcemy tutaj modlić się za tych, którzy odeszli do wieczności. Właściwie dla większości tutaj zgromadzonych mówimy o osobach, których oni spotkali na drodze swojego życia. Na górskich szlakach, podczas wspinaczki czy w wysokich górach. Dla mnie samego jest to niezwykła Eucharystia, bo bardzo rzadko zdarza mi się odprawiać Eucharystię poza kościołami czy kaplicami. Po drugie wiele tych osób sam znałem. Eucharystia jest miejscem, gdzie niebo łączy się z ziemią. Gdzie jeszcze raz możemy spotkać się z tymi, z którymi znaliśmy się tu na ziemi, zanim kiedyś spotkamy się z nimi w wieczności - mówił ks. Michał Gołąb.

Bardzo charakterystycznym momentem spotkania jest chwila podczas modlitwy wiernych, gdy są wyczytywane nazwiska zmarłych. Nie raz i nie dwa po niektórych następuje chwila zawahania, ciszy i walki lektora z własnymi emocjami. Wśród wymienianych są wielcy polscy alpiniści, himalaiści, twórcy grup ratowniczych TOPR czy GOPR, właściciele schronisk czy znawcy gór.

Myli się jednak ten, kto myśli, że w Sokolikach spotykają się tylko starzy wyjadacze i osoby, które mają za sobą zdobytą Koronę Ziemi.

- Przyjechaliśmy z Wrocławia. Staramy się bywać co drugi rok. W górach zginęło mnóstwo naszych znajomych. Między innymi znajdują się na tej liście i chcemy ich w ten sposób wspomnieć. Zawsze są emocje, łza w oku się kręci. Zabieramy ze sobą córkę, żeby widziała, jakie wartości są w życiu najważniejsze. Wszyscy gonimy za czymś, a powinniśmy się czasem zatrzymać i wspomnieć bliskich - mówią Bartosz i Anna Adamscy, którzy przyjechali z 11-letnią córką Julią.

- Kiedyś Wanda Rutkiewicz powiedziała, że chodzenie po górach wiąże się z bardzo smutną rzeczą. Chodzi o wykreślanie z książki telefonicznej kolejnych adresów przyjaciół, którzy giną w górach. My robimy rzecz przeciwną - my przyjaciół wpisujemy. Oni z książki telefonicznej trafiają na listę wypominkową. I rzeczywiście jest ich coraz więcej. Ale tak wygląda ludzkie życie... - podsumowuje ks. Michał Gołąb.

Sokoliki są miejscem symbolicznym. Ze względu na ukształtowanie terenu i łatwość dojazdu od dziesięcioleci są miejscem, gdzie zaczynają swoją przygodę młodzi adepci sztuki wpinania. Wielu z nich zasłynęło później, zdobywając najważniejsze szczyty Ziemi.