Jeśli nie my pierwsi, to kto?

Roman Tomczak

publikacja 25.10.2015 14:12

Za trzy lata z laboratorium logistycznego centrum badawczo-rozwojowego pod Legnicą wyleci pierwszy na świecie prototyp drona kurierskiego. Do technologicznego wyścigu z polską firmą stanęły m.in. DHL, Sony i szwajcarska poczta.

Jeśli nie my pierwsi, to kto? Prototypy dronów Ritexu prezentują Waldemar Michałowski (pierwszy z lewej) i Arkadiusz Żurek (w środku) Archiwum Ritex

- Właściwie jednego drona kurierskiego już mamy - zdradza Arkadiusz Żurek, dyrektor generalny firmy Ritex i patron merytoryczny projektu z ramienia Instytutu Innowacji i Nowoczesnych Technologii w Logistyce (INTL) z Warszawy.

- Skonstruowali go nasi inżynierowie Tomasz Kozłowski i Łukasz Czerwiński z firmy Skysnap - dodaje. Dron na razie przeniósł ok. 1,5-kilogramową paczkę. Trzy kilogramy to pułap opłacalności dla firm kurierskich. Cel, do którego dąży firma z Głogowa, to tzw. prime delivery.

- Nie będziemy naszymi dronami dowozić świeżej kawy i bułek, ale np. ważne dokumenty w zakorkowanym mieście, niezbędną część zamienną dla zepsutej ciężarówki na trasie, insulinę dla cukrzyka, który utknął na autostradzie - wylicza Żurek.

Specjaliści są zdania, że rynek bezzałogowych, małych robotów latających jest wart ponad 80 mld. dolarów. Drony już dawno przestały być zabawkami dla fotografów ślubnych. Coraz częściej myślą o nich służby ratunkowe, wojsko czy służby ochrony zabytków. No i oczywiście wielkie firmy kurierskie.

Dla Amozona, DHL czy FedEx flota sprawnych dronów, mogących w każdą pogodę przenieść paczkę pod drzwi odbiorcy, to piękny sen mitologicznego Endymiona (wg legendy nigdy miał się nie obudzić). Sen, za który gotowi są zapłacić miliony. Legnicki Endymion budzi się właśnie do życia w laboratorium Ritexu - tym bardziej że jest to rodzinna firma w 100 procentach z polskim kapitałem.

Monitoring perymetryczny
Wszystko zaczęło się od planu budowy centrum logistycznego magazynów na terenie Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Legnickim Polu. Na jednej z konferencji Waldemar Michałowski, właściciel firmy Ritex, zetknął się ze Skysnap, również polską firmą, która pracuje nad praktycznym wdrożeniem dronów.

- Wtedy nie wiedzieliśmy, do czego moglibyśmy je wykorzystać. Zaproponowaliśmy, żeby ich drony pilnowały naszych magazynów, a później także terenu na zewnątrz - opowiada Michałowski. - Bezpieczeństwo to dziś bardzo ważny jeśli nie najważniejszy element w logistyce. Nam chodzi o bezpieczeństwo towaru, ale także np. bezpieczeństwo przeciwpożarowe - zaznacza. Fachowo nazywa się to monitoring perymetryczny. Uzupełnia standardowy monitoring o system zdalnie sterowanych dronów.

- Mieli produkt, który nam się spodobał. Ich dron to nie był wyrób marketowy, ale wyspecjalizowana maszyna, ich własny, autorski projekt – zaznacza Michałowski. Ritex ma już dwa drony zewnętrzne, ale, niestety, dalej niż do granic własnej działki polecieć nie mogą, bo nie ma przepisów regulujących takie latanie w otwartej przestrzeni powietrznej - wyjaśnia Arkadiusz Żurek.

Wewnątrz hali, gdy już powstanie, będą pracować dwa kolejne. Nasi inżynierowie chcą je podłączyć do systemu informatycznego, który będzie wspomagał pracę latających strażników. 

Nie tylko drony
Hale centrum logistycznego, których będą pilnować drony, to nie tylko magazyny. W niektórych prowadzona jest działalność produkcyjna i biurowo-usługową, jest też część laboratoryjna.

- W laboratorium zamierzamy pracować nad optymalizacją procesów logistycznych, w tym nad nowatorskim systemem chłodzenia oraz tzw. trigeneracji, która uniezależni nas od zewnętrznych dostaw energii - mówi generalny dyrektor Ritexu.

- To rozwiązanie, które firma chce w przyszłości skomercjalizować. Sierpniowe problemy z prądem, spowodowane upałami, będą co roku coraz większe, nasza sieć energetyczna jest coraz bardziej przeciążona, a nic nie wskazuje na to, aby to się mogło zmienić w najbliższej przyszłości - uważają. A urządzenie, które będą testować w swoim magazynie, ma w ciągu 2-3 lat zapewnić dużym dystrybutorom żywności autonomiczność i bezpieczeństwo. - No i koszty niższe o kilkanaście procent - zaznacza Żurek.  

W laboratorium testowany jest również system inteligentnego oświetlenia ledowego, pozwalający na regulowanie temperatury i światła w obiekcie w zależności od warunków, a także system ochrony perymetrycznej. Wewnątrz hal prewencyjny, na zewnątrz uzupełniający.

- Wykluczamy zrezygnowanie z ochrony stacjonarnej: systemu monitoringu i ochrony fizycznej. Perymetria jest tylko uzupełnieniem - zapewnia Waldemar Michałowski.

W deszczu, we mgle czy w ciemności drony wyposażone w detektor ruchu mogłyby szybko wykryć intruza i przekazać informację ochronie. Niestety, najpopularniejsze obecnie drony słabo znoszą złe warunki atmosferyczne.

- Wiemy o tym, dlatego pracujemy nad poprawą ich sterowności i wytrzymałości w trudnych warunkach, m.in. dzięki osłonom na wirnikach i poprawie stabilności lotu. Nie możemy przecież patrolować obiektów czy dostarczać paczek tylko przy ładnej pogodzie - śmieje się dyrektor Żurek.

Równolegle inżynierowie Ritexu pracują nad systemem ładowania i baterii dla floty dronów. Ta  praca zajmie im co najmniej 2-3 lata. 

Bez ustawy ani rusz
Przez ten czas muszą pojawić się pierwsze regulacje prawne, które pozwolą na szersze użycie dronów Ritexu. Tylko wtedy firma będzie mogła przystąpić do najważniejszego etapu prac - budowy parku technologicznego, w którym powstanie dron zdolny przenosić trzykilogramowe paczki.

- Nasze drony zajmą się także patrolowaniem lasów czy pól uprawnych. Takie rzeczy wchodzą w rachubę w perspektywie najbliższej dekady - planuje Waldemar Michałowski.

Projektem drona-kuriera zainteresowane jest m.in. niemieckie Federalne Stowarzyszenie Logistyków i firma Raben, która chciałby mieć u siebie flotę takich urządzeń. Wyścig o tego typu usługi trwa. Ritex stale monitoruje ten rynek.

Okazuje się, że w Europie najbardziej zaawansowane prace prowadzi w tej chwili DHL. Ich dron przeniósł paczkę przez Ren i na jedną z wysp fryzyjskich. Poczta szwajcarska myśli o trudno dostępnych regionach górskich. W Japonii eksperymentuje Sony. Także Amazon chciał się sprawdzić w tej branży, ale się wycofał. W Polsce o dronach-kurierach myślał In Post.

- Konkurujemy z gigantami, to prawda. Ale naszym atutem jest podejście do projektu. Rozmawia pan z właścicielem, który mówi: taki i taki pomysł mamy, tak i tak go chcemy zrealizować. Żeby uzyskać tę informację nie trzeba przechodzić kilku sekretariatów. Nie udajemy, że jesteśmy gigantem. Dlatego nasze badania będziemy prowadzić w miarę dostępnych środków. A jeśli chcemy o tym myśleć poważnie, musimy się związać z jakimś dużym partnerem ale na naszych warunkach - zaznacza Arkadiusz Żurek. 

Sieć? Sieć!
Pomysł dronów-kurierów może zostać zrealizowany wyłącznie w oparciu o sieć firm kurierskich.

- Na tym etapie postępu technologicznego dron nie pokona 200 km na raz. Jeśli chcemy uruchomić nasz projekt, musimy współpracować z wieloma operatorami logistycznymi: towar powędruje od jednego do drugiego, a na koniec trafi do klienta - mówi Waldemar Michałowski, właściciel firmy.

Nie to jest jednak największą przeszkodą, a brak przepisów regulujących ruch dronów w powietrzu. Dostarczenie paczki w dużym mieście wiąże się bowiem  z gąszczem urządzeń w przestrzeni miejskiej, choć, jak zaznacza dyrektor Żurek, teoretycznie każdy może sobie zainstalować na balkonie port dokujący dla dronów i tą drogą otrzymywać przesyłki.

- Amerykanie mają bezzałogowe statki powietrzne pokonujące tysiące kilometrów. Ale to raczej bezzałogowe samoloty. My szukamy czegoś pośredniego między samolotem a dronem. Chcemy, żeby nasze urządzenie pokonało te 200 kilometrów ładując baterię w kilku „stopach” po drodze - tłumaczy.

Ale do tego potrzebna jest sieć podobna do sieci stacji benzynowych dla samochodów. Ritex zamierza przeznaczyć na swoje badania milion złotych. To wystarczy na skonstruowanie małej floty dronów (2 do magazynów, 2 na zewnątrz i 2 rezerwowe).

- Gros pieniędzy pochłoną koszty badań, wyposażenia laboratorium i pracy inżynierów. Dywersyfikacja działań bierze się z założenia, że jeśli my tego nie zrobimy, to zrobią to inni - mówi właściciel firmy.

- Musimy być o krok przed konkurencją. A to trudne zadanie dla polskich firm, konkurujących z wielkimi koncernami. My staramy się znaleźć swoje miejsce na rynku, dlatego budżet przeznaczony na drony to budżet na miarę naszych możliwości. A jednocześnie wystarczający, żeby przez te trzy lata własnymi siłami coś stworzyć. Airbusa nie zbudujemy, ale drona tak - zapewnia.

Obaj przedsiębiorcy uważają, że polskie firmy mogą konkurować tylko innowacyjnością, bo przecież nie kapitałem.

Idea musi się opłacać
Ritex, jako firma średniej wielkości o ograniczonych zasobach finansowych, nie może sobie pozwolić na wydanie miliona dla idei. Projekt dronów-kurierów musi na siebie zarobić. - Już na etapie testów zarobimy, bo być może drony-strażnicy uchronią nasze hale przed pożarem czy kradzieżą - mówi Żurek. Szerszym wykorzystaniem dronów takich jak te z Ritexu już teraz są zainteresowane Lasy Państwowe, Straż Pożarna i inne służby publiczne.