Komu antyk, komu?

Roman Tomczak

publikacja 27.09.2015 21:29

Największy w tej części Europy jarmark staroci za nami. Kiedy zwinęły się kramy i stoiska ciasno zapełniające rynek, centrum Jeleniej Góry jakby opustoszało.

Komu antyk, komu? Stragany szczelnie wypełniły uliczki. Było w czym wybierać, więc interesów ubito sporo Roman Tomczak /Foto Gość

Od soboty do niedzieli (26-27.09) uliczkami i placykami wokół i na jeleniogórskim rynku, niepodzielnie rządziły starocie, antyki i... inne osobliwości. Miejsca na ziemi, których nie udało im się zająć, szczelnie wypełniali handlujący, kupujący i "życzliwie się przyglądający".

O zaparkowaniu samochodu można było tylko pomarzyć (mimo, że wszystkie uliczki teoretycznie były otwarte dla ruchu). Zaimprowizowane stoiska prawie wylewały się na okalającą rynek ruchliwą ul. Podwale. Wydawało się, że stare imbryki, żyrandole art deco i XIX-wieczne pocztówki ze Śnieżka można kupić nie wysiadając z samochodów. Ale to tylko złudzenie.

Żeby zrobić dobry interes i nasycić zmysły właściwym obiektem pożądania, trzeba było zchodzić nogi wśród krętych ścieżek pomiędzy straganami, nawybrzydzać w zawziętym targowaniu z właścicielem, trzy raz odejść lekceważąco i trzy razy wrócić niby mimochodem, aby w końcu wreszcie dobić targu i w uściskach ze sprzedającym odejść śpiesznie, by ten ostatni (lub ten pierwszy) się nie rozmyślił. Bo na tym m. in. polega to handlowanie, że i sprzedawcę i nabywcę wypełnia pełne szlachetnej pewności uczucie, że każdy zrobił dobry interes.

Komu antyk, komu?   Niektórzy utrzymywali, że na tegorocznym jarmarku można było kupić skarby ze złotego pociągu Roman Tomczak /Foto Gość

Jarmark Staroci i Osobliwości odbywa się w Jeleniej Górze od 42 lat. Od wielu cieszy się popularnością i zasłużona renomą wśród wystawców i kupujących.

Od wystawców można nabyć właściwie każdy pożądany bibelot, ale także poprosić o wycenę czy posłuchać ciekawych opowieści z branży. Od samego początki jarmark organizuje Osiedlowy Dom Kultury.

Tegoroczna jego edycja miała także charytatywny charakter. Wolontariusze kwestowali dla Romka Geftasiewicza, jeleniogórzanina chorego na stwardnienie rozsiane. Pieniądze potrzebne są mu na terapię komórkami macierzystymi.

Romek ma problemy z koordynacją wzrokowo-ruchową, utrzymaniem równowagi, osłabieniem mięśni. Mimo to udało mu się ukończyć Wydział Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Wrocławskim.