My, z Jasnej Góry

Roman Tomczak

|

Gość Legnicki 32/2015

publikacja 06.08.2015 00:00

– Ludzie, kiedy dowiadują się, gdzie mieszkam, pytają, jak znoszę dojazdy do pracy, bo to przecież daleko, a kurierzy z Częstochowy dzwonią do nas, pytając o adres. Ale na sanktuarium chyba nie mamy szans – śmieje się Wanda Struchowska.

 W tej małej izerskiej miejscowości do życia budzi się inicjatywa, która wkrótce może wyraźnie zmienić jej charakter W tej małej izerskiej miejscowości do życia budzi się inicjatywa, która wkrótce może wyraźnie zmienić jej charakter
Roman Tomczak /Foto Gość

Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Jasnej Góry, któremu przewodzi pani Wanda, powstało niespełna dwa lata temu. Założyli je ludzie zakochani w tej małej izerskiej miejscowości, leżącej niemal przy samej granicy z Czechami. W większości to osoby, które przeniosły się tu z miasta, głównie z Bogatyni. Napływowi, chcąc nadać wsi nowy impuls do życia, przekonują do współpracy „starych” osiedleńców i proboszcza z niedalekiego Opolna Zdroju. Na razie dzięki stowarzyszeniu udało im się wspólnie wstrzymać budowę farmy wiatrowej, która ich zdaniem „nie pasuje do tego cudownego miejsca”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.