Nie ja Jego, ale On nas prowadzi

Jędrzej Rams

publikacja 04.06.2015 12:01

W tej parafii podczas procesji Jezusa do ludzi niosą zawsze neoprezbiterzy.

Nie ja Jego, ale On nas prowadzi Procesja w parafii Kruszyn ma zawsze wyjątkowy charakter Jędrzej Rams /Foto Gość

W parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Kruszynie koło Bolesławca podczas procesji Bożego Ciała Jezusa ukrytego pod postacią chleba niosą zazwyczaj neoprezbiterzy. Zaprasza ich tutaj nawet z rocznym wyprzedzeniem ks. Ludwik Maciak, miejscowy proboszcz.

To wynik postanowienia sprzed lat, gdy sam był jeszcze młodym kapłanem i nie mógł nieść monstrancji z Jezusem podczas procesji. 

- Było mi przykro, że - zgodnie z tradycją - niesie go tylko proboszcz. Ja, młody kapłan, byłem niczym jak pomocnik czy też wręcz jak porządkowy. A też pragnąłem nieść między ludzi Najświętszy Sakrament - wspomina po latach ks. Maciak. - Mieliśmy w seminarium we Wrocławiu jednego ojca duchownego. Gdy skarżyliśmy się na przełożonych, mawiał: "Nie narzekaj, lecz zapisuj sobie, abyś nie popełniał kiedyś tych samych błędów". Zapisałem więc sobie to moje silne pragnienie i uczucia związane z procesją - dodaje.

Gdy po latach ten kapłan trafił, już jako proboszcz, na parafię do Kruszyna koło Bolesławca, postanowił zacząć realizować swój plan. - Teraz, gdy ja nie niosę Jezusa, a robią to ci młodzi kapłani, nie jest mi przykro - śmieje się ks. Ludwik. - Ja chcę im dać tę radość. Podzielenie się tą radością, aby mieli w pamięci satysfakcję, że w pierwszym roku kapłaństwa nieśli Chrystusa do ludzi - dodaje.

W tym roku zaszczytu dostąpili ks. Jan Rajczakowski oraz ks. Dawid Kostecki.

- Przed rokiem, podczas święceń diakonatu, gdy byłem jeszcze w emocjach, w zakrystii katedry podszedł do mnie ks. Ludwik i spytał, gdzie będę na Boże Ciało. "W seminarium..." - odpowiedziałem. On mi przerwał: "Nie w tym, ale w przyszłym roku. Jeżeli Bóg pozwoli i zostaniesz prezbiterem, przyjedź do naszej parafii" - powiedział ks. Ludwik - wspomina ks. Jan.

Tego samego dnia podobne zaproszenie otrzymał ówczesny diakon Dawid Kostecki. Dzisiaj, już jako prezbiter, i to w dodatku chodzący na piesze pielgrzymki, bardzo symbolicznie odbiera udział w procesji.

- Jako diakon i wcześniej jako akolita chodziłem do chorych, nosząc im Chrystusa. Teraz będę szedł i niósł go już jako kapłan. Odnoszę to do Ewangelii, gdzie widzimy, że Jezus nie siedział w swoim domu, w swojej wiosce, ale wstał, wziął uczniów i poszedł w drogę, pielgrzymkę przez ziemię. Szedł do wierzących i niewierzących. Szedł do pogan i zatrzymywał się u nich. Mamy opisy postojów, posiłków, rozmów. Tak samo i my dzisiaj ruszamy jako uczniowie za Panem i zatrzymamy się z nim symbolicznie przy czterech ołtarzach. To nie ja niosę Go ludziom, ale trzymam się Go, a On mnie, nas prowadzi - mówi ks. Dawid.