Tragedia w legnickim szpitalu. Nowe fakty.

Jędrzej Rams

publikacja 02.12.2014 09:07

Szaleniec zaatakował nożem pielęgniarkę i poważnie ją zranił. Kobieta jest już po operacji.

Tragedia w legnickim szpitalu. Nowe fakty. Na jednym z oddziałów Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy nadal przebywają dwie osoby, które zatruły się w DPS-ie Jędrzej Rams /Foto Gość

Wczoraj około godziny 14 w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy w poczekali jednego z oddziałów szaleniec ugodził kilka razy nożem jedną z pielęgniarek. Kobieta podeszła do niego, by zapytać, czy dobrze się czuje.

- Najpierw napastnik zaatakował pielęgniarkę gazem łzawiącym, potem wyciągnął nóż i zadał kobiecie kilka ciosów. Mężczyzna został zatrzymany przez pracowników szpitala i przekazany policji. Sprawdzamy motyw, którym mógł się kierować. Obecnie nie jesteśmy w stanie nic więcej powiedzieć - mówi Sławomir Masojć, rzecznik prasowy legnickiej komendy policji.

Pielęgniarkę ranną m.in. w twarz, brzuch i uda, od razu zabrano na salę operacyjną. Operacja zakończyła się późno wieczorem.

Zatrzymany to mężczyzna w wielu ok. 50 lat. Policja prowadzi postępowanie, sprawdzając wersję, że leczy się on psychiatrycznie. Według świadków miał on krzyczeć chwilę po zdarzeniu, że to Bóg kazał mu zaatakować i zabić pielęgniarkę.

Za taki czyn mężczyźnie może grozić nawet dożywocie.

Tomasz Kozieł, rzecznik legnickiego szpitala, mówi, że stan pielęgniarki dobę po zdarzeniu jest dobry.

- Operacja przebiegła pomyślnie. Jesteśmy zaskoczeni i stanem ogólnym pacjentki jak i jej stanem psychicznym. Czuje się pod tym względem dobrze i spokojnie - relacjonuje rzecznik legnickiej placówki.

Jednocześnie Tomasz Kozieł podkreśla, że akcja obezwładnienia napastnika oraz udzielania pomocy poszkodowanej przebiegła wyjątkowo sprawnie.

- Personel będący na miejscu wraz z ochroniarzami bardzo sprawnie i szybko obezwładnił mężczyznę. Wezwany patrol policji zjawił się bardzo szybko, dosłownie w kilka minut. Bardzo profesjonalnie zareagowali medycy będący na miejscu, którzy od razu pomogli pielęgniarce - mówi Tomasz Kozieł.

Wydarzenie ze wczoraj było pierwszym o takiej skali w Legnicy. Nie mniej zdarzają się utarczki słowne z pacjentami a nawet czasami przepychanki.

Porównując jednak skalę zdarzeń z liczbą pacjentów, którzy przewijają się przez szpitalne korytarze (około 1000 przyjęć każdego dnia), wynika, że szpitale mimo wszystko to bezpieczne miejsca.

Agresja dotyka przede wszystkim personelu, zwłaszcza na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, gdzie trafiają pacjenci przywożeni m.in. pod wpływem alkoholu lub środków odurzających.

Właśnie dlatego podczas zakończonego w zeszłym roku remontu tam powstał nowy, stały punkt dla ochroniarzy.