publikacja 07.08.2014 00:00
O czeskim śpiewaniu a cappella, prezydentach w krótkich spodenkach i o przywiązaniu ludzi gór do św. Wawrzyńca z ks. Michałem Gołąbem, diecezjalnym duszpasterzem przewodników i ratowników górskich, rozmawia Roman Tomczak.
Ludzie gór w Karkonoszach przebywają w cieniu Śnieżki i kaplicy
św. Wawrzyńca. – Opieka świętego jest im stale potrzebna – uważa ks. Michał Gołąb
Roman Tomczak /Foto Gość
Roman Tomczak: Odpusty na Śnieżce w dniu wspomnienia św. Wawrzyńca, patrona ludzi gór, to – zdaje się – bardzo długa historia. Chyba już na początku lat 80. ub. wieku wierni przybywali na tę najwyższą górę Karkonoszy...
Ks. Michał Gołąb: To prawda. Choć ja sam pierwszy raz na tym odpuście byłem dopiero jako wikary parafii w Karpaczu w 1998 roku. Wcześniej na Śnieżkę przyjeżdżał kard. Henryk Gulbinowicz, choć był to jeszcze odpust w skali parafialnej. Było kilku księży, ratowników i przewodników górskich, kilku turystów. Bardzo szybko to kameralne spotkanie zaczęło się rozrastać. Od pewnego momentu regularnie zaczął uczestniczyć w tych odpustach biskup Tadeusz Rybak. To wtedy powstał pomysł zaproszenia na tę uroczystość biskupów z sąsiednich diecezji zagranicznych – czeskiej i niemieckiej. Natomiast od czasu, kiedy ordynariuszem został bp Stefan Cichy, międzynarodowe spotkania na Śnieżce odbywały się z żelazną systematycznością.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.