Najważniejsza jest dla mnie rodzina

Roman Tomczak

publikacja 30.01.2014 12:05

Jestem pasjonatem tenisa, ale bez wsparcia rodziny nie miałbym sukcesów - powiedział na konferencji prasowej w siedzibie KGHM Łukasz Kubot, który w Lubinie zaczynał swoją tenisową karierę.

Najważniejsza jest dla mnie rodzina Łukasz Kubot nigdy nie zapomniał skąd pochodzi. Chętnie odwiedza Lubin, choć przy sportowym trybie życia nie jest to łatwe Roman Tomczak /GN

Łukasz Kubot, zwycięzca tegorocznego turnieju deblowego Australian Open, swoje pierwsze tenisowe kroki stawiał w Lubinie, gdzie się urodził. Tutaj też, w siedzibie KGHM Polska Miedź odbyła się konferencja prasowa, która była podsumowaniem największego sukcesu polskiego tenisa od 36 lat.

Łukasz Kubot zapytany o wsparcie, jakiego udziela mu rodzina, zapewnił, że to właśnie ona pomogła mu osiągnąć tenisowe szczyty.

- Więź, która łączy mnie z rodziną, szczególnie z moją siostrą Paulą, jest dla mnie bardzo ważna. Tenis jest takim sportem, gdzie człowiek cały czas podróżuje. Czasami wygra, czasami przegra, i znowu do samolotu. Jednak z rodziną jestem cały czas w stałym kontakcie. Wiedzą, kiedy mogą mnie poklepać po ramieniu, a kiedy powinni powiedzieć parę ostrych słów. Wiedzą, że moje sukcesy to też ich zasługa, to, że mogę tu stanąć przed państwem z pucharem Australian Open w ręku. Rodzina zawsze była dla mnie ważna, jest i będzie ważna - zapewniał tenisista.

Najważniejsza jest dla mnie rodzina   Zwycięzca deblowy Australian Open ze swoim pucharem. Kubot zapewnia, że będzie on inspiracją do kolejnych sukcesów Roman Tomczak /GN

Dziennikarze byli ciekawi, skąd wziął się pomysł zatańczenia słynnego już "kankana", którego Kubot zaprezentował przed kamerami po zwycięskim meczu finałowym.

- Podczas treningu w 2010 r. improwizowałem kilka nowych ćwiczeń. Byłem już bardzo zmęczony i jedyne, na co było mnie stać, to wyrzucanie nóg do góry. Wtedy mój trener powiedział: "O, właśnie tak zrobisz, jak wygrasz swój pierwszy wielki turniej". Zgodziłem się. To była taka dżentelmeńska umowa, z której się wywiązałem - wyjaśniał na konferencji prasowej w KGHM Łukasz Kubot.

Na pytanie o najbliższe plany deblowe, Kubot wymienił rozpoczynający się za dwa dni (01.02.) turniej w Amsterdamie, zaliczany do rankingu ATP.

- Następny będzie turniej w Acapulco o takiej samej randze, natomiast w marcu czekają mnie dwa turnieje rangi "1000".  Dopiero po tych czterech turniejach usiądę i pomyślimy, gdzie wystartuję, czy na mączce na Roland Garos, czy na trawie w Wimbledonie.

Pytany, czy od kiedy zaczął dobrze zarabiać na korcie nie boi się, że KGHM zakręci mu kurek sponsorski, nasz najlepszy deblista wyraził nadzieję, że jego współpraca z KGHM nie zakończy się nawet wraz z końcem jego kariery tenisowej. - Jestem chłopakiem z Dolnego Śląska i wszystko co robię, staram się robić na sto procent - powiedział z uśmiechem.

Zwycięstwo w tegorocznym Australian Open, wywalczone przez Kubota w parze ze Szwedem Robertem Lindstedtem, było największym polskim sukcesem tenisowym od 36 lat. W 1978 r. Wojciech Fibak tryumfował w ten sam sposób, grając wspólnie z reprezentantem gospodarzy Kimem Warwickiem.