Zapomniane pomniki i ofiary

Jędrzej Rams

publikacja 09.11.2013 21:31

Przypominają o rzezi I wojny światowej. Przetrwały tylko te z katolickich cmentarzy.

Zapomniane pomniki i ofiary W Starym Węglińcu pomnik się uchował. Najprawdopodobniej dlatego, że stoi na katolickim cmentarzu Jędrzej Rams /GN

Na Dolnym Śląsku data 11 listopada 1918 roku przyniosła wielką radość. Radość była jednak przemieszana z bólem. Z jednej strony podpisanie zawieszenia broni przez walczących na froncie zachodnim oznaczało koniec rzezi niemieckich żołnierzy. Z drugiej strony wszyscy mieli w pamięci straty jakie przyniosła Wielka Wojna. Armia Cesarstwa Niemieckiego w ciągu czterech lat walk utraciła aż 2 mln żołnierzy - braci, ojców, synów... Dlatego ci, którzy ocaleli, w ciągu następnych kilku lat postawili na terenie ówczesnych Niemiec kilkaset pomników ofiar Wielkiej Wojny. Były to również obecne tereny Polski - Śląsk, Warmia i Mazury, Pomorze, Lubuskie.

Po II wojnie światowej na te ziemie przyjechali Polacy. Część pomników przerobili na „własne” miejsca pamięci - ofiar faszyzmu, Ziem Odzyskanych czy też początków osadnictwa. O część nie dbaliśmy i te się najzwyczajniej w świecie rozsypały. Przetrwały te, które stały na katolickich cmentarzach. W większości są to budowle piramidalne, chociaż trafiają się też i zespoły kilku, kilkunastu głazów, kolumn i tablic.

W naszej diecezji stoją m.in. w Starym Węglińcu, Pisarzowicach k/ Kamiennej Góry, na Przełęczy Kowarskiej, w Czerwonym Kościele i Barcinku… Niegdyś stały też np. we Lwówku Śląskim (skute napisy) i Raciborowicach Górnych (zdewastowany). Te z Gierałtowa i Węglińca stały się pomnikami „powrotu do Macierzy”... Aby idea stawiania pomników była bardziej zrozumiała, trzeba cofnąć się do tamtej epoki.

Po pierwsze skończyła się rzeź, która w niespotykany dotychczas sposób spustoszyła całe wsie. Model ówczesnych armii zakładał, że dany oddział np. 5 Dolnośląski Batalion Taborowy, składał się z rekrutów z Dolnego Śląska. Dlatego, gdy do boju szła dana dywizja, batalion czy pułk i zostawał wybity, to jednego dnia miejscowości w danym okręgu traciły swoich bliskich. Niektóre wsie straciły w ten sposób nawet kilkudziesięciu mężczyzn! Przykładem może być wieś Uniegoszcz, leżąca obok Lubania. Jak pisze Piotr Dumanowski, autor monografii tej miejscowości, w latach 1914-1918 życie straciło aż 70 mężczyzny! W tamtym czasie Uniegoszcz liczyła 700 mieszkańców, więc łatwo można sobie wyobrazić rozmiar tej tragedii.

Zapomniane pomniki i ofiary   Miejsce pamięci w Pisarzowicach koło Kamiennej Góry Jędrzej Rams /GN Drugą ważną przesłanką budowy pomników był prozaiczny brak ciał umarłych. Ginęli od Verdun na zachodnie, po Brześć na wschodzie. Od Morza Północnego po przełęcze Alp wiodące do Włoch. Pomnik był więc namiastką nagrobka. Tutaj odbywały się manifestacje patriotyczne, tutaj modlono się w rocznice ich śmierci.

Wznoszenie pomników odbywało się pomiędzy upadkiem Cesarstwa Niemieckiego a dojściem do władzy hitlerowców. Nie było więc odgórnych nakazów budowania, lecz były to inicjatywy oddolne, miejscowe. Chodził o to by upamiętnić „naszych chłopców”. Powstawały specjalne komitety budowy, które ogłaszały publiczne zbiórki. Niektóre pomniki powstały z fundacji miejscowych właścicieli ziemskich.

Może warto do intencji modlitewnych w Święto Niepodległości dorzucić kilka słów do Boga za tych, którzy zgięli, a byli z tej ziemi?