Nie idę, więc pomagam idącym

Roman Tomczak

publikacja 02.08.2013 12:50

Ks. Krzysztof Rusinek, proboszcz w Pokoju wie, czego potrzeba pielgrzymom podczas odpoczynku. To musi być coś dla ciała, ale i dla ducha.

Nie idę, więc pomagam idącym Ks. Krzysztof Zając: Czekaliśmy na was kilka lat. Teraz nareszcie znowu jesteśmy na waszej trasie Jędrzej Rams /GN

- Jestem tu proboszczem trzeci rok. Pielgrzymkę legnicką przyjmuję jednak po raz pierwszy - mówi ks. Krzysztof Rusinek, proboszcz parafii p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Pokoju. - Ale już wcześniej wierni pytali mnie, dlaczego nie gościmy pątników, jak dawniej - dodaje.

Wszystko dlatego, że przez ostatnich kilka lat trasa pielgrzymki legnickiej wiodła nieco innym szlakiem. W tym roku powrócono do pierwotnego szlaku.

- No i w tym roku już mogliśmy was przywitać. Bardzo się z tego powodu cieszyliśmy - zapewnia kapłan.

Sam miał już do czynienia z pielgrzymowaniem, wiele razy idąc na Jasną Górę wraz z pielgrzymką opolską. - Po raz pierwszy w 1988 r., jako 12-letni chłopak - przypomina z uśmiechem.

Teraz już nie chodzi z pielgrzymkami, bo nie pozwalają mu na to brak czasu i obowiązki w parafii. Jednak kontaktu z nią nie stracił, chociażby ze względu na fakt odwiedzin pątników z Legnicy.

- Naprawdę, czekaliśmy na was od ubiegłego roku i teraz szczerze się cieszymy z waszej wizyty - mówi ks. Krzysztof. Jako niegdysiejszy pielgrzym dobrze wie, co znaczy odpoczynek wędrowca. Dlatego do przyjęcia gości mieszkańcy Pokoju przygotowali się znakomicie.

- Starałem się zapewnić wam modlitewne skupienie podczas Mszy św. oraz poczęstunek dla ciała. Jedno i drugie powinno was wspomóc w dalszej drodze - mówi ks. proboszcz.