Nie o zemstę, lecz o pamięć chodzi...

Jędrzej Rams /GN

publikacja 17.06.2013 13:29

W naszym regionie rozpoczęły się obchody 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej.

Nie o zemstę, lecz o pamięć chodzi... Ruszowskie uroczystości zbrodni wołyńskiej Jędrzej Rams /GN

W trzech miejscowościach powiatu zgorzeleckiego tj. Ruszowie, Węglińcu i Czerwonej Wodzie, zorganizowano uroczystości 70. rocznicy zbrodni na Wołyniu dokonanej przez oddziały OUN-UPA.

Była modlitwa, wystawa, wykłady i rajd pamięci o ofiarach ludobójstwa na Wołyniu. 15 i 16 czerwca w wymienionych miejscowościach odprawiono Eucharystie w intencji ofiar. Pierwotnie miał im przewodniczyć ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, jednak przeszkodził mu wypadek samochodowy, w którym brał udział na kilka dni przez uroczystościami.

- Pomimo o zgrozo często zachowawczej, kompromisowej postawy władz dzisiejszej Rzeczypospolitej wobec ukraińskiego ludobójstwa sprzed lat, my powinniśmy je potępiać oddając cześć, honor pomordowanym, zachowując o nich pamięć. Robiąc to oraz przekazując pamięć młodemu pokoleniu potępiamy zło i tworzymy na prawdzie jedynie akceptowany, mogący wytrzymać próbę czasu fundament, pod zrozumienie, przebaczenie i przyjaźń między Ukraińcami i Polakami - tymi słowami zapraszał na spotkania Andrzej Kutrowski.

Dlatego hasłem spotkań uczyniono słowa z jednego z krakowskich pomników poświęconych ofiarom z Wołynia: "Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary...". Udało się m.in. zaprezentować wystawę o zbrodni na Wołyniu dokonywanej w latach 1939 - 1947. Jest ona dziełem Muzeum Niepodległości w Warszawie. Tadeusz Sambor, uczestniczący w spotkaniu w Ruszowie, chwalił organizatorów za sprowadzenie tej wystawy.

Bardzo ważną częścią spotkań były wykłady prof. Czesława Partacza pt. "Geneza nacjonalizmu ukraińskiego”.

Prof. dr hab. Czesław Partacz   Prof. dr hab. Czesław Partacz
Jędrzej Rams /GN
– Ukraińcy aż do końca I wojny światowej wierzyli w sojusz z Austro-Węgrami. Byli najwierniejszymi ich sojusznikami. Przez wszystkie lata rozbiorów Austriacy forowali Rusinów kosztem Polaków. Dlatego w XIX wieku rozbudził się nacjonalizm ukraiński. Był to twór sztuczny, sztucznie pompowany i podtrzymywany przez rozbiorce Polski. Dlatego Ukraińcy do końca wierzyli w stworzenie państwa przy ich boku. Jednak jak się okazało, niepodległość i własne państwo udało się po wojnie stworzyć Łotyszom, Finom czy Litwinom a Ukraińcom nie. I to zrodziło wśród tej proaustriackiej elity ogromna frustrację. Hasła nacjonalizmu trafiły na podatny grunt młodego pokolenia, zateizowanego i antypolskiego. Nacjonaliści ukraińscy wierzyli i to dosłownie w "Wielką Ukrainę” od Nowego Sącza po Kaukaz. Rasistowski, nazistowski fanatyzm osiągnął wówczas swoje apogeum. Masowe mordy na Wołyniu były elementem "czyszczenia" tego obszaru z "nie-Ukraińców". Idąca na zachód Armia Czerwona rozwiewała ułudę o stworzeniu Wielkiej Ukrainy u boku Hitlera. Ukraińcy obawiając się powtórki z 1918 roku, kiedy to polska armia przyszła do Lwowa i obroniła polskość, postanowili "wyczyścić" ten obszar z Polaków. Efektem były masowe mordy na Polakach – opowiadał profesor.