Czeski biskup: Przybywa kleryków

Roman Tomczak

publikacja 09.06.2013 19:45

O dziwakach z katolickich rodzin, mało ważnych liczbach oraz polskiej i czeskiej religijności z bp. Janem Vokálem, ordynariuszem diecezji Hradec Králové, rozmawia Roman Tomczak.

Bp Jan Vokál Bp Jan Vokál
Ciągle spotykam się z dowodami żywej wiary, z księżmi pełnymi entuzjazmu i rozmachu w swoich działaniach duszpasterskich
Roman Tomczak /GN

Roman Tomczak : Minęły dwa lata od nominacji Księdza Biskupa na ordynariusza diecezji Hradec Králové. Ciekawi mnie, czy kiedy obejmował Ksiądz tę funkcję, miał już gotowe jakieś oczekiwania albo plany z tym związane? Jak one wyglądają z perspektywy dwóch lat?

Bp Jan Vokál: Mianowanie na urząd biskupa było dla mnie zaskoczeniem. Dlatego nie mogłem się do niego przygotowywać, a sprawy, którymi miałem się zająć, poznawałem krok po kroku. I mimo że, pracując w Watykanie, poznałem wielu biskupów, uważam, że doświadczenie bycia biskupem nie jest przekazywalne. Dwumiesięczny okres od mianowania do objęcia urzędu poświęciłem głównie modlitwie. To w niej ofiarowałem Bogu i Maryi swoją służbę. Od początku pracy biskupiej bardzo mi zależało na trzech rzeczach: ożywieniu powołań wśród młodzieży, pielęgnowaniu rodziny oraz godnej starości. Perspektywa dwóch lat jest za krótka, żeby odpowiedzieć, czy to się udało. Dopiero teraz wiem, jak krótka jest doba biskupa diecezjalnego – zanim poznam wszystkich księży i parafie w diecezji, musi minąć kilka lat.

Dwa lata temu, podczas pierwszej konferencji prasowej Księdza Biskupa zapytałem o plany współpracy z diecezją legnicką. Wtedy nie były one jeszcze sprecyzowane. A jak jest dzisiaj? Spotkania na Śnieżce w dniu św. Wawrzyńca to chyba nie koniec polsko-czeskiej współpracy?

Spotkania i relacje z polskimi diecezjanami oczywiście nie kończą się na Śnieżce, choć jest to świetny przykład przyjaźni i zawsze bardzo się cieszę na każdą taką pielgrzymkę. Jednak najlepszym odzwierciedleniem tych relacji jest wielka liczba polskich księży, którzy u nas pracują. Wszyscy z oddaniem służą w swoich parafiach, napełniając je prawdziwie „misyjnym entuzjazmem”, który je ożywia. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że z punktu widzenia polskich wiernych te kontakty mogą być niewystarczające – tyle przecież polski Kościół dla nas robi! Chcielibyśmy więc odpowiadać na to jeszcze głębszą przyjaźnią. W tym roku wziąłem udział w gnieźnieńskich uroczystościach ku czci św. Wojciecha, byłem też uczestnikiem pielgrzymki z Polic nad Metují do Wambierzyc w diecezji świdnickiej. Pamiętam także wrześniową uroczystość pielgrzymkową do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Wielislawiu. Teraz czekam na okazję do rychłego odwiedzenia waszej pięknej diecezji legnickiej, znanej z wielu bogactw duchowych. Ja i moi współbracia, mamy bardzo dobre kontakty z polskimi biskupami. A kiedy spotykamy się gdzieś za granicą, to tak, jakby spotkali się rodacy. Oczywiście cały czas zastanawiamy się, jak te kontakty pogłębić.

Przed miesiącem odbyła się pielgrzymka wiernych z diecezji Goerlitz do Krzeszowa. Czy taka inicjatywa, tym razem polsko-czeska, też jest możliwa? Mam na myśli nie tylko pielgrzymowanie do Polski, ale także w drugą stronę, do sanktuariów na terenie diecezji Hradec Kralove?

Takie pielgrzymki przyjąłbym z wielką radością. Wiem, że już teraz do naszej diecezji jeździ regularnie wielu polskich wiernych – na pielgrzymki albo indywidualne wyjazdy z rodziną. Każdą liturgię czy spotkanie, które wpłynęłyby na rozwój tego procesu, chętnie wspomogę. Będę także o tym rozmawiał z moimi współpracownikami przy planowaniu całorocznego kalendarza. Wkrótce rozpocznie się pielgrzymowanie na Górę Matki Bożej w Králíkách. Będzie więc okazja do sprawdzenia tego zapewnienia.

Jak Ksiądz Biskup ocenia stan wiary na terenie diecezji hradeckiej? Ilu jest wierzących, ile procent uczęszcza co niedzielę do kościoła, ilu jest chętnych do seminarium duchownego? Czy obecny stan satysfakcjonuje Księdza?

Ta sytuacja wcale nie jest taka zła. Cały czas spotykam się z dowodami prawdziwie żywj wiary, z księżmi pełnymi entuzjazmu i rozmachu w swoich działaniach duszpasterskich. Pyta pan o statystyki. Ale tego entuzjazmu nie da się podać w liczbach albo procentach. Chociaż niektóre mówią, że z 1,4 mln mieszkańców naszej diecezji, jedna trzecia przyznaje, że jest katolikami. W ostatnim czasie notujemy także niewielki, ale stały wzrost liczby kandydatów do seminarium duchownego, co nastraja bardzo optymistycznie.

W jakim stopniu funkcjonowanie szkół katolickich w diecezji Hradec Králové przyczynia się do tego wzrostu duchowości?

Mamy tylko kilka takich szkół, dlatego cieszę się, że wychowują one młodzież w przekonaniu, że wiara jest integralną i oczywistą częścią życia. Czesi są narodem bardzo zeświecczonym. Dzieci z rodzin wierzących są w szkołach prowadzonych przez samorządy często wyśmiewane, tak, jakby wiara była czymś dziwnym. Jednak do naszych szkół katolickich chodzi wiele dzieci, które są z rodzin niewierzących. I jedni i drudzy od początku przyzwyczajani są w szkołach katolickich do tego, że wiara jest częścią naszego życia. I w tym widzę główną korzyść z naszych szkół. Tam jest zupełnie inna atmosfera niż w szkołach samorządowych. Tam szanuje się godność człowieka a nauczyciele lepiej radzą sobie z problemami wychowawczymi. No i oczywiście - uczy się tu pobożności. Każda z takich szkół ma swojego kapelana. Wie pan, dla czeskiego społeczeństwa są to wszystko walory niecodzienne i bardzo wartościowe.

Czy widzi Ksiądz Biskup jakieś zasadnicze różnice pomiędzy duchowością czeskich i polskich katolików?

W Polsce wiara jest czymś bardzo oczywistym i powszechnym. U nas katolicy są w mniejszości. Miniony reżim pozostawił w społeczeństwie silne, antykatolickie stereotypy, które zostały w ludziach do dziś. Za każdym razem, kiedy przyjeżdżam do Polski, nabieram tu energii. Wiem, że Polacy czasami narzekają na swoją sytuację, jednak nie da się tego porównać z Czechami. Mówię oczywiście o odbiorze wiary w przestrzeni publicznej, tym jej elemencie, którego nie da się zmierzyć. Nie chciałbym oceniać wiary poszczególnych ludzi, dlatego nie odważę się porównywać duchowości wiernych w Czechach i Polsce. Tu i tam spotykam się z dowodami wielkiej, żywej wiary. Słowo Boże w człowieku nie ma względu na narodowość czy język – jest uniwersalne. Wiem, że tak samo silnie trafia do ludzi na wszystkich kontynentach. Tak samo w Afryce, jak w środkowej Europie.

W Polsce mamy „Noc Muzeów”, a w Czechach w tym samym czasie „Noc Kościołów”. Czy to oznacza, że nam Polakom brakuje systematycznych odbiorców kultury, a Czechom uczestników życia duchowego?

To porównanie jest bardzo zabawne, ale nie pozbawione prawdy. Choć myślę, że Czesi wcale nie chodzą częściej do muzeów niż Polacy. A nasza „Noc Kościołów” jest tak samo potrzebna osobom regularnie uczestniczących w nabożeństwach, jak i tym, którzy nigdy tam nie zaglądają. Ta akcja ma uświadomić, że kościoły czeskie są otwarte dla wszystkich, bez wyjątku. Że każdy może czuć się w nich jak w domu, znaleźć wyciszenie, spokój i pocieszenie. Cieszę się, jeśli przypadkowo odwiedzający świątynię w „Noc Kościołów”  zrozumieją, że jest to przede wszystkim miejsce spotkania z Bogiem. O wpływie tej akcji na tych, którzy i tak regularnie chodzą do kościoła, nie chcę spekulować. Znowu musielibyśmy mówić o liczbach, które mają więcej wspólnego z matematyką, niż z żywą wiarą.

Co uważa Ksiądz Biskup za swoje najważniejsze zadanie na dzisiaj?

Uświęcić diecezję modlitwą i Eucharystią, niestrudzenie głosić Chrystusa, być dobrym pasterzem i przyjacielem księży w sposób, jaki o tym mówi Ewangelia. Nie więcej i nie mniej, niż biskup może sobie zaplanować. W ogóle byłbym szczęśliwy, gdybyśmy odeszli od kategorii politycznych czy menadżerskich, od tych wszystkich „priorytetów” i „celów”, a skupili się na Chrystusie, który jest taki sam wczoraj, dziś, jutro i na wieki. Dlatego nie uważam, że trzeba wymyślać coś nowego. Trzeba ciągle doskonalić się w zadaniach, które nakłada na nas Pan.

Niedawno wrócił Ksiądz Biskup z Watykanu, gdzie spotkał się z Ojcem Świętym? Był Ksiądz Biskup w małym gronie osób, które tak szybko po wyborze nowego papieża mogli się z nim spotkać.

Miałem znakomitą i niezasłużoną okazję spotkania się z Ojcem Świętym podczas mojej pierwszej po jego wyborze, wizyty w Rzymie. To, że doszło do spotkania tak szybko, nie miało żadnego podtekstu ani nie wymagało z niczyjej strony jakichś zabiegów. Ale oczywiście jestem szczęśliwy i wdzięczny, że spotkało mnie to tak szybko. Bardzo to doceniam. Żywa wiara papieża Franciszka i jego rozbrajająca miłość, wywarły na mnie ogromne wrażenie. Jestem mu za to spotkanie bardzo wdzięczny.