Legnicka parafia pamiętała o dwóch polskich męczennikach, tak bardzo związanych z naszym miastem.
W piątek 5 grudnia przypadała 10. rocznica beatyfikacji dwóch polskich męczenników - o. Michała Tomaszka OFMConv oraz o. Zbigniewa Strzałkowskiego OFMConv. Obaj zostali zamordowani w 9 sierpnia 1991 r. w miejscowości Pariacoto w Peru. Morderstwa dokonali członkowie komunistycznej partyzantki Świetlisty Szlak (Sendero Luminoso). Proces beatyfikacyjny zakończył się uroczystością 5 grudnia 2015 r. w Chimbote w Peru. Tego dnia zostali wyniesieni na ołtarze obaj wspomniani ojcowie oraz ks. Alessandro Dori.
Dekadę po tym wydarzeniu w legnickiej parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Legnicy dziękowano Bogu za dar męczenników, za ich życie i świadectwo wiary do końca. Najpierw było dziękczynienie na Eucharystii, a po niej także podczas specjalnego otwartego spotkania muzyczno-historycznego.
Wspomnienie 10. rocznicy beatyfikacji męczenników z Pariacoto
Ojcowie oraz wierni przygotowali wspomnienia i świadectwa o męczennikach - od ich pierwszych lat życia, nauki w szkole średniej (o. Michał kształcił się w Niższym Seminarium Duchownym w Legnicy), przez czas formacji zakonnej i do kapłaństwa, pierwsze lata posługi kapłańskiej (o. Zbigniew pracował w Legnicy jako wicerektor Niższego Seminarium Duchownego, a o. Michał - jako wikariusz w parafii pw. św. Franciszka z Asyżu w Pieńsku) i wreszcie trudnej pracy na misjach w Pariacoto i męczeńskiej śmierci.
Wydarzeniu towarzyszyły nietypowe relikwie świętych. Oprócz relikwii krwi, która na co dzień jest w świątyni, na ten dzień sprowadzono zakrwawione koszule obu męczenników, które mieli na sobie w momencie śmierci.
Legnicka parafia jest jednym z tych miejsc, w których żyje bardzo wielu znajomych ojców z czasów ich nauki, a także pracy w tym mieście. Obecny proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela jest kolegą z jednego pokoju w internacie, a później także kolegą rocznikowym podczas formacji w seminarium. O. Zdzisław Tamioła OFMConv wspomina, że z Michałem znał się się od 14. roku życia. Jak dodaje, zarówno o. Michał, jak i o. Zbigniew wyróżniali się ogromną skromnością i pokorą. O. Michała zapamiętał jako człowieka, który nawet w trudnych chwilach przyjmował przeciwności w milczeniu i bez buntu. - To była pokora, którą dziś rzadko się spotyka - podkreśla. Misje męczenników były ich marzeniem jeszcze w czasach studiów. Zgodnie z ówczesną praktyką, po święceniach mieli spędzić rok w kraju, by później wyjechać do Ameryki Południowej. W Peru stanęli wobec realnego zagrożenia ze strony terrorystycznego ugrupowania Świetlisty Szlak. Mimo ostrzeżeń zdecydowali się pozostać wśród powierzonych im ludzi. - Każdy misjonarz postąpiłby podobnie. Gdyby uciekli, zaprzeczyliby temu, co głosili - twierdzi o. Zdzisław.