Nie wiem, dlaczego, ale Bóg w przedziwny sposób lepiej słyszy nasze modlitwy, gdy szuramy sandałami po asfalcie.
Z legnickiej katedry za równy miesiąc wyruszy piesza pielgrzymka na Jasną Górę. Ja idę. A ty? Jan Paweł II powiedział kiedyś, że do wiary w Jezusa przekona tylko przekonany. Ja jestem przekonany do udziału w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę z Legnicy i jestem ciekawy, czy uda mi się Ciebie przekonać. Na pielgrzymce byłem chyba ze 20 razy. Dowiedziałem się o na niej kilku rzeczy. Oto kilka z nich:
Piesza pielgrzymka legnicka jest średnio trudna – nie jest jak ta z Opolszczyzny trwająca 1, 3 albo 5 dni. Nie jest to też pielgrzymka idąca dwa tygodnie z Helu czy Szczecina. Nasza trwa 10 dni (albo 14, jeżeli pójdziesz ze Zgorzelca). Jest to więc dobry dystans, aby się „rozchodzić”, ale nie przesadnie zmęczyć.
Pielgrzymka to nie nagroda ani odpokutowanie ciężkiej kary – czasami pojawia się u katolików takie podejście do Mszy Świętej, że jest ona nagrodą za dobre zachowanie: „jeżeli mam dobry kontakt z Bogiem, chodzę do kościoła. Jeżeli pogrzeszę, pogubię się – nie chodzę”. Na pielgrzymkę może pójść każdy! To nie jest też odpokutowanie jakiejś super ciężkiej kary. Nie jest to też zebranie świętych ludzi - no chyba że za takich uznamy osoby świeżo po spowiedzi świętej:)
Na pielgrzymce wszystko „jest bardziej” – pamiętam przejście drogi pomiędzy Herbami a Cisiami i rozmowę z jednym z księży. Padło wówczas z jego ust, że na pielgrzymce wszystko jest „bardziej”. Ksiądz jest bardziej księdzem, mąż dla żony bardziej mężem, liturgia bardziej jednoczy z Bogiem... bardzie słuchamy, bardziej chcemy zmiany życia, jesteśmy bardziej uśmiechnięci, ale i bardziej zmęczeni. Dlatego jeżeli chcesz przez kilka dni pożyć bardziej – chodź na pielgrzymkę.
Pielgrzymka legnicka nie jest ani neokatechumenalna, ani oazowa, ani tradsowa, ani parafialna, ani szensztacka... W przedziwny sposób pielgrzymka jest… Kościołem. Dosłownie. To naprawdę jest tajemnica i dar – jest to Kościół w pigułce. Ale jest to Kościół, za jakim tęsknimy – wspólnotowy, relacyjny, a dynamikę jego dnia wyznaczają liturgia i słowo Boże. Kościół, który nie raz i nie dwa męczy, ale i daje się też męczyć nami; który raduje się z nas, ale i raduje nas. Piękny o słonecznym poranku i trudny przy burzy w ciągu dnia. Dążący do Boga przez Maryję. Może za bardzo poszedłem w Orzeszkową albo Norwida? Może – ale ten kto przeszedł 10 dni w tym Kościele i padł na kolana w kaplicy jasnogórskiego obrazu, ten płacze szczerymi łzami, że będzie musiał aż rok czekać na pielgrzymkę w żywym, wędrującym Kościele. Taki jest Kościół z Księgi Apokalipsy - pełen obecności świętych, wezwanych przed Jego oblicze, wychwalający Go pieśniami i adorujących Go pomiędzy sobą.
Na pielgrzymce Bóg słucha człowieka bardziej - to "bardziej" dałem do osobnego wyliczenia, ponieważ większość pielgrzymów rusza w drogę, aby zostać przez Boga wysłuchanymi. Stara pątnicza prawda mówi, że nie ma niewysłuchanych intencji. Na niektóre interwencje Boże trzeba czasami poczekać, ale zawsze Bóg przychodzi. To chyba ks. P. Pawlukiewicz mawiał, że Bóg zawsze się spóźnia o 15 minut, a i tak przychodzi na czas. Ot, logika Boga. Ale słyszałem dziesiątki opowieści o wymodlonej pracy, dzieciach, uleczonych relacjach, odkrytych myślach, wzbudzonej nadziei... Nie wiem, dlaczego, ale Bóg w przedziwny sposób lepiej słyszy nasze modlitwy, gdy szuramy sandałami po asfalcie.
Trzeci dzień 28. Pieszej Pielgrzymki Legnickiej